Rywale na widelcu, karny mógł dać triumf. Wielki niedosyt Polaków w Elicie
Młodzieżowa reprezentacja Polski w piłce nożnej ze zmiennym szczęściem przechodziła przez kolejne spotkania bieżącej edycji Elite League U-20 i po sześciu starciach zapisała na swym koncie trzy porażki, dwie wygrane oraz remis. Po niedawnym triumfie nad Rumunią podopieczni Miłosza Stępińskiego chcieli pójść za ciosem i 25 marca zmierzyli się z ekipą Czech, która przed pierwszym gwizdkiem okupowała ostatnie miejsce w tabeli. Potyczka ta zakończyła się niestety porażką "Biało-Czerwonych" 1:2, co było bez dwóch zdań przykrym zaskoczeniem, zwłaszcza, że młode "Orły" mogły postawić oponentów pod ścianą, gdyby wykorzystały rzut karny podyktowany na początku drugiej połowy...

Reprezentacja Polski U-20 miała niełatwe wejście w kolejną edycję zmagań Elite League i w dwóch pierwszych występach musiała uznać wyższość swych rywali, przegrywając kolejno z Portugalią oraz Niemcami.
Potem jednak "Biało-Czerwonym" udało się pokonać Turcję, natomiast w kolejnej serii gier kubeł zimnej wody na głowy "Orłów" wylali Włosi, którzy wygrali 3:2 wychodząc ze stanu 0:2. Następnie gracze Miłosza Stępińskiego zremisowali z Anglią, aż w końcu 21 marca zdołali zwyciężyć 1:0 Rumunię.
We wtorkowe popołudnie młodzi Polacy chcieli pójść za ciosem, a okazja do tego - przynajmniej na papierze - wydawała się doskonała, bowiem na świeżo otworzony stadion w Opolu przyjechała kadra Czech, która w tabeli EL zajmowała ostatnie miejsce.
Polska U-20 - Czechy U-20. "Biało-Czerwoni" zakończyli w Opolu zmagania w Elite League
Początek starcia był mocno nerwowy zarówno w wykonaniu gospodarzy, jak i gości. Wśród zawodników czeskich swoją grą wyróżniał się bez dwóch zdań Stepan Beran, napędzający kolejne próby ofensyw zespołu przyjezdnego.
Polacy jednak potrafili odwdzięczyć się pięknym za nadobne i np. w 13. minucie kibice zgromadzeni na stadionie aż poderwali się z miejsc po tym, jak zgrabną akcję dwójkową wykonali Brzozowski z Urbańskim - ostatecznie jednak ze strzału na bramkę wyszły nici. Chwilę potem namieszać z przodu próbował też Wiktor Nowak, ale nie udało się wyjść wówczas na prowadzenie.
W 20. minucie groźny strzał oddał Matej Mikulenka, którym przebojem wdarł się w głąb "szesnastki" Polaków - na szczęście już od pierwszego gwizdka doskonałą czujnością popisywał się bramkarz Aleksander Bobek, który i tym razem nie zawiódł i wyłapał futbolówkę w tzw. koszyczek.
Swoistą odpowiedzią był strzał z rzutu wolnego z 23. minuty, do którego podszedł Kacper Duda - jego uderzenie zostało jednak wybite nad poprzeczkę przez golkipera "Lwów" Viktora Baiera. Późniejszy podyktowany rzut rożny nie przyniósł przy tym wielkiej korzyści Dudzie i spółce.
W końcu wynik został otworzony w 30. minucie - wówczas to Urbański z Dudą ruszyli lewą flanką i po wymianie podań pierwszy z panów ostatecznie spróbował dogrania na głowę Kacpra Śmiglewskiego. Choć kapitan "Biało-Czerwonych" minął się z piłką, to dopadł do niej Miłosz Brzozowski, który mając trochę miejsca nie mógł nie wykorzystać takiej okazji i pokonał Baiera trafiając na 1:0.
Niestety wyrównanie nadeszło już w 33. minucie - goście ruszyli śmiało do ataku i ostatecznie na listę strzelców wpisał się Filip Sancl, obsłużony podaniem przez Berana. Należy odnotować, że swoje uderzenie z granicy pola karnego wykonał będąc całkowicie niepilnowanym.
To było z kolei otrzeźwienie dla "Orłów", które starały się w następnym fragmencie spotkania ponownie objąć prowadzenie - aktywny w tym temacie był chociażby Duda, natomiast przedzieranie się przez szeregi czeskiej defensywy okazywało się jednak problematyczne. Ostatecznie do przerwy rezultat nie uległ już zmianie.
Po zmianie stron gospodarze praktycznie od razu dostali doskonałą szansę na ponowne wyjście na prowadzenie - w obrębie "szesnastki" sfaulowany przez Alberta Labika został Kacper Śmiglewski, który sam postanowił wyegzekwować podyktowany rzut karny. Niestety uderzył wprost w bramkarza, a potem, przy próbie dobitki, trafił w słupek. Kolejny strzał próbował wykonać jeszcze Nowak, ale został przyblokowany - i to był już koniec nadziei w tym przypadku...
W 52. minucie ten sam Nowak zdołał szarpnąć do przodu i po otrzymaniu długiego podania od Urbańskiego próbował znów przechytrzyć Baiera, ale ten znów zdołał odbić futbolówkę. Kolejne minuty nie przynosiły wielkich konkretów ze strony którejkolwiek z rywalizujących ekip, natomiast na wyróżnienie bez dwóch zdań zasłużyła "petarda" Szymona Karasińskiego z dystansu, która jednak została odbita przez golkipera "Czeskich Lwów".
Kolejne minuty przebiegały znowu w raczej usypiającym stylu, nawet mimo faktu, że na murawie pojawiło się sporo świeżej krwi - selekcjoner Stępiński np. w pewnej chwili wymienił wręcz ponad połowę składu na raz, a na boisku zameldowała się aż siódemka zmienników, która jednak nie zdołała od razu sprawić, by Czesi zaczęli drżeć o rezultat.
W 70. minucie groźną akcję gości napędził Daniel Samek, którego mocne uderzenie wybronił na szczęście Bobek. Nawet jednak gdyby padła tu bramka, to nie zostałaby ona uznana, bowiem 21-latek sfaulował w międzyczasie Śmigielskiego, który zaraz potem zresztą został zastąpiony przez Jordana Majchrzaka.
Niedługo potem Czechy wyszły na prowadzenie - najpierw Radek Siler został zatrzymany przez Bobka, natomiast w 74. minucie bramkarz był już bezradny po tym, jak Tom Sloncik trafił obok niego do siatki po wielkim chaosie w obronie "Biało-Czerwonych". Postawę młodych polskich graczy można było wówczas uznać za niezadowalającą, zwłaszcza, że brakowało im pomysłu na skuteczny atak - z przodu próbował "kąsać" mający jeszcze wiele sił Majchrzak, ale "szesnastka" przeciwników była niczym zaklęta.
Koniec końców Czechy wygrały na wyjeździe 2:1 i bez dwóch zdań było to dla młodych Polaków przykre rozstrzygnięcie, bo podchodzili oni do wtorkowych zmagań w roli faworytów. Tym samym dwa kolejne zwycięstwa na koniec gry w EL pozostały wyłącznie w sferze marzeń.
Elite League U-20. Reprezentacja Polski skończyła rozgrywki w środku stawki
Starcie z Czechami pod kątem układu końcowej tabeli Elite League było mimo wszystko już niemalże formalnością - "Biało-Czerwoni" byli blisko stuprocentowo pewni, że w klasyfikacji obejmującej osiem drużyn zajmą piątą lokatę i tak też się stało. Triumfatorami okazali się Niemcy, którzy przerwali trzyletnią hegemonię Włochów. Rozgrywki EL z sezonu 2024/2025 były siódmą edycją zmagań, które w 2017 roku zastąpiły Turniej Czterech Narodów.
Turniej główny
25.03.2025
16:15
Składy drużyn
- 61'
- 61'
- 53' 61'
- 61'
- 30' 61'
- 61'
- 61'
- 49'
- 71'
- 84'
- 84'
- 33' 57'
- 71'
- 57'
- 57'
- 84'
Rezerwowi
- 61'
- 61'
- 61'
- 61'
- 61'
- 61'
- 61'
- 72'
1Filip Slavata
- 84'
- 71' 78'
- 57'
- 57' 74'
- 84'
- 84'
- 57'
- 71'
Statystyki meczu
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje