Cieszynka Świderskiego podzieliła kibiców. Koniec niedomówień, sam wszystko wyjaśnił
Reprezentacja Polski od dwóch zwycięstw rozpoczęła batalię o przyszłoroczny mundial. "Biało-Czerwoni" triumfy nad Litwą oraz Maltą odnieśli jednak w nieprzekonującym stylu, za co zebrali sporo krytyki. Burza wybuchła także po cieszynce Karola Świderskiego, który w poniedziałek tuż po zdobyciu bramki przyłożył ręce do uszu. Teraz wreszcie się stało jasne, jaka była przyczyna nietypowej celebracji. Głos zabrał sam zawodnik.

Karol Świderski okazał się bohaterem Polaków w poniedziałkowy wieczór. To właśnie dwie bramki tego napastnika zapewniły gospodarzom triumf nad Maltą, a zarazem pewne prowadzenie w klasyfikacji grupy. Jeszcze w trakcie spotkania więcej niż o dobrym występie snajpera mówiło się o jego kontrowersyjnej na pierwszy rzut oka cieszynce. 28-latek w geście radości przyłożył ręce do uszu. Według niektórych kibiców odnosiło się to do krytyki, z jaką "Biało-Czerwoni" mierzyli się po wymęczonej wygranej nad Litwinami.
Zawodnika Panathinaikosu szybko wzięli jednak w obronę osoby bacznie śledzące jego karierę. Tuż po meczu przypominali oni, że ta konkretna celebracja należy do znaków rozpoznawczych piłkarza. Mimo wszystko wciąż brakowało komentarza ze strony samego zainteresowanego. Ten wreszcie pojawił się w nocy z wtorku na środę, kiedy to miał premierę najnowszy vlog tworzony na kanale "Łączy nas Piłka" w serwisie YouTube.
To dlatego Karol Świderski zdecydował się na "uszy". Zamieszany Jakub Moder
"Ja już dawno nie robiłem tej cieszynki. Zawsze w Charlotte ją robiłem jak tam grałem. Zaczęło się przed drugim sezonem. Nathan Byrne kiedyś mi powiedział, że muszę zrobić taką cieszynkę. Od tamtego czasu robiłem ją cały czas. Ostatnio miałem przerwę. Ale dziś "Modziu" (Jakub Moder - dop.red.) biegnie za mną i mówi 'uszy daj'" - przekazał do kamery w radosnym tonie.
Jak więc widać, swoje przysłowiowe trzy grosze dorzucił także inny z kadrowiczów. Niezależnie od opinii niektórych kibiców, wspomniana celebracja dała piłkarzom mnóstwo frajdy. Także po ostatnim gwizdku uśmiech nie schodził z ust Karola Świderskiego. I nie ma się co mu dziwić. 28-latek doskonale wykorzystał początkową nieobecność Roberta Lewandowskiego, zostając bohaterem "Biało-Czerwonych". Z pewnością nie jest to jego ostatnie słowo w reprezentacji. Kolejne mecze podopiecznych Michała Probierza nadejdą jednak dopiero w czerwcu.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje