Pojedynkiem Motor Lublin - Górnik Zabrze zainaugurowano ósmą kolejkę PKO BP Ekstraklasy. Każda ze stron liczyła na przełamanie po zakończeniu przerwy reprezentacyjnej. Szybkie tempo i kilka zmarnowanych okazji W piątkowe spotkanie lepiej wszedł Motor Lublin. Już w siódmej minucie gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. Christopher Simon dośrodkował do Samuela Mraza, a ten - stojąc tyłem do bramki - oddał strzał głową, który wylądował jednak na słupku. Na przebudzenie Górnika Zabrze trzeba było czekać niemal pół godziny. A i to dogodna okazja powstała nie w wyniku składnej akcji, a indywidualnego błędu rywala. Po wrzutce z lewego skrzydła piłkę spokojnie powinien wybić Simon, ale skiksował. W wyniku tego zagrania futbolówka trafiła pod nogi Lukasa Podolskiego, ale mistrz świata z 2014 roku nie zdołał wygrać pojedynku z Ivanem Brkiciem. Przed przerwą doszło też do potencjalnie groźnej sytuacji. Mbaye Ndiaye złożył się do efektownej przewrotki, ale wpadł na Michała Szromnika. Bramkarz potrzebował interwencji medycznej, ale ostatecznie wrócił do gry. Historyczny moment dla Motoru, pierwsze takie zwycięstwo od 32 lat Druga odsłona rozpoczęła się podobnie, jak pierwsza, czyli od przewagi graczy Motoru. Znów groźnie głową uderzał Mraz, ale udanie interweniował Szromnik. Trzy minuty później bramkarz Górnika nie miał już jednak nic do powiedzenia. Filip Wójcik dostrzegł partnera i dograł do niego w tłoku. Simon sprytnie obrócił się tuż przed polem karnym, po czym przymierzył i technicznym strzałem przy słupku wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Był to pierwszy gol Senegalczyka w PKO BP Ekstraklasie. Lublinianie poszli za ciosem i już po chwili mogli prowadzić 2:0. Pech nie opuszczał jednak Mraza, który po raz drugi w tym spotkaniu trafił w obramowanie bramki zabrzan. W odpowiedzi goście szukali swoich szans ze stojącej piłki. Uderzenie Erika Janży z rzutu wolnego nie trafiło jednak nawet w światło bramki. W kolejnych akcjach piłkarze trenera Jana Urbana nie byli w stanie podkręcić tempa. W 72. minucie swoich szans sprzed pola karnego próbował Podolski, ale piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką. Bliżej kolejnego gola byli raczej podopieczni trenera Stolarskiego. W jednej sytuacji Szromnik z najwyższym trudem zbił piłkę na słupek, a raz futbolówka mignęła tuż koło jego bramki po mocnym strzale Kaana Caliskanera. To skromne zwycięstwo zapewne zapisze się złotymi zgłoskami w historii Motoru Lublin. Mówimy bowiem o pierwszym domowym zwycięstwie od momentu powrotu do Ekstraklasy po 32-letniej przerwie. Z kolei sytuacja Górnika robi się coraz bardziej skomplikowana. Zabrzanie przegrali trzeci ligowy mecz z rzędu i niebezpiecznie zbliżają się do strefy spadkowej.