W Lubinie doskonale pamiętano potyczkę obu zespołów z rundy jesiennej. Raków odniósł wówczas najwyższe zwycięstwo, demolując zagubionego rywala stosunkiem bramek 5:1. Tylko nieliczni przypominali, że do przerwy utrzymywał się remis. A trzy ostatnie gole częstochowianie strzelili w samej końcówce. O odwecie nikt głośno nie mówił. Ekipa Marka Papszuna przystępowała do rewanżowego spotkania jako lider tabeli, w dodatku z serią pięciu zwycięstw na koncie. Zagłębie notowało zgoła inną passę - pięć kolejnych potyczek bez zwycięstwa. Media: Gorąco w Legii Warszawa. Następca Feio już znany. Prawdziwa legenda Dwa ciosy zamiast kanonady. Raków umacnia się na pozycji lidera Kto szykował się na powtórną kanonadę, musiał poczuć się srogo rozczarowany. W pierwszej połowie obie drużyny wypracowały ledwie po jednej sytuacji potencjalnie bramkowej. Piłkę po uderzeniu głową Mateja Rodina intuicyjnie na linii odbił jednak Dominik Hładun, a po strzale Jakuba Kolana futbolówka trafiła w słupek bramki Rakowa. Więcej emocji dostarczyła druga odsłona, mimo że długo utrzymywał się rezultat bezbramkowy. Od 48. minuty gospodarze grali w osłabieniu. Za drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę boisko musiał opuścić Damian Michalski. Reakcja Leszka Ojrzyńskiego, debiutującego dzisiaj w roli trenera "Miedziowych", była natychmiastowa: potrójna roszada. Wprowadzeni przez niego zawodnicy nie wnieśli jednak do gry nowej jakości. I co najistotniejsze - nie uchronili zespołu od porażki. Wydawało się, że Raków napocznie rywala w 68. minucie. Ręką we własnym polu karnym zagrywał wówczas Josip Corluka. Daniel Stefański najpierw podyktował rzut karny, ale później podbiegł do monitora VAR - i po chwili decyzję anulował. Goście i tak dopięli jednak swego. Gdy do końcowego gwizdka pozostawał niespełna kwadrans, Gustav Berggren obsłużył idealnym podaniem Jonatana Brunesa, a ten wpadł między dwóch defensorów i mierzonym uderzeniem po ziemi umieścił piłkę w siatce. Już w doliczonym czasie gry rezultat spotkania strzałem bez przyjęcia ustalił Patryk Makuch, wprowadzony do gry kilka minut wcześniej. Tym sposobem Raków wykorzystał porażki głównym konkurentów - Jagiellonii Białystok oraz Lecha Poznan - i umocnił się na pozycji lidera. Nad mistrzem Polski ma w tej chwili cztery punkty przewagi, nad "Kolejorzem" - już pięć.