Słyszę o mocarstwowych planach w Łodzi szefa największego dewelopera nieruchomości przemysłowych w Europie i zastanawiam się, z ilu błędów bogatych właścicieli polskich klubów w przeszłości wyciągnął wnioski? W końcu lepiej uczyć się na cudzych błędach. A tych nie brakowało. Pamiętam dobrze Polonię Warszawa, w którą inwestował duże pieniądze Józef Wojciechowski. Głośno było o "Czarnych Koszulkach", ich transferach i zmienianych jak rękawiczki trenera w całym kraju. Największe osiągnięcia to jednak tylko półfinał Pucharu Polski, wtedy mniej prestiżowego niż dziś, a także czwarte miejsce w Ekstraklasie. W sumie dało to raptem trzy dwumecze w eliminacjach do Ligi Europy, przegranych ostatecznie z holenderską Bredą (1:4). Szumu dużo, efektu - brak. W końcu Wojciechowski się znudził. Sprzedał zabawkę. Polonia wpadła w objęcia właściciela-grabarza, jakich wielu było w najnowszej historii polskiej piłki. Widzew też miał przecież swojego. Podobnie jak kilka lat później RTS, "Czarne Koszule" wylądowały w czwartej lidze. Do elity nie wróciły do dziś. Drogę w odwrotnym kierunku, z dołu na szczyt, przebył Michał Świerczewski. Właściciel Rakowa Częstochowa pokazał, że można wydawać pieniądze z głową. Nie bez znaczenia jest fakt, że sam jest kibicem "Medalików". Zaangażowane serce i zasobny portfel - to chyba najbardziej odpowiednia recepta na sukces. Naiwne wydaje się myślenie, że od razu Widzew będzie walczył o mistrzostwo. Nawet jeśli plany na letnie okienko ma bardzo ambitne. Dla Ekstraklasy to świetna wiadomość, im więcej klubów marzących o sukcesach tym lepiej. Ale choćby udało się łodzianom ściągnąć jakąś gwiazdę - którą nie będzie ani Rakitić, ani Perisić - to z miejsca nie staną się gigantem. Nawet Manchester City po przejęciu przez szejków i transferze Robinho nie bił się o tytuł. Wiem, to tylko Ekstraklasa, gdzie wyciągnięcie ze składu dwóch najlepszych piłkarzy potrafi zamienić wicemistrza w czerwoną latarnię ligi. Wiem, Widzew nie zatrzyma się na jednym transferze. Nie zdziwię się, jak będzie to liczba dwucyfrowa. Ale po takiej rewolucji będzie potrzebował czasu na zgranie. Legia, Lech, Raków, Jagiellonia, Pogoń i inni też nie będą się biernie Widzewowi przyglądać. Ale samo to rozpychanie się łokciami RTS w ligowej hierarchii może być ekscytujące.