Po niesamowitym widowisku Motor Lublin pokonał Arkę Gdynia 2-1 w finale I-ligowych baraży, mimo że do 87 minuty przegrywał. W efekcie lublinianie po 32 latach wracają do Ekstraklasy. Początek był dla gości fatalny - 13 minuta okazała się feralna dla Motoru Lublin, który we wcześniejszej fazie meczu radził sobie nieco pewniej od Arki Gdynia. Goście fatalnie rozgrywali piłkę pod własną bramką - Kamil Kruk "wsadził na konia" Kacpra Rosę, a kuriozalny błąd obrony wykorzystał Olaf Kobacki i było 1-0 dla Arki. To był praktycznie gol samobójczy, naprawdę niezwykłe, że na takim poziomie, w meczu o taką stawką przydarzył się taki "wielbłąd". W 59 minucie Kobacki idealnie wypuścił Karola Czubaka w uliczkę, ale strzał gdyńskiego snajpera w ostatniej chwili zatrzymał Rosa. Pięć minut później przed opuszczoną bramką stanął rezerwowy dziś Sebastian Milewski, ale fatalnie skiksował. Powinno być po meczu. Motor grał jakby na stojąco, czyżby zawodników z Lublina zmęczył 120-minutowy mecz z Górnikiem Łęczna, a może długa droga po nim do Gdyni? Dopiero w 71 minucie groźnie główkował Samuel Mraz, ale trafił wprost w Pawła Lenarcika. O wiele lepszą sytuację w 79 minucie miał Kobacki, który powinien definitywnie zamknąć tę rywalizację, ale niczym Czubak kilka minut temu trafił prosto w Rosę. Gdy wydawało się, że Ekstraklasa wróci po czterech latach do Gdyni, Bartosz Wolski popisał się perfekcyjnym strzałem z rzutu wolnego - Lenarcik nawet nie drgnął - 1-1 w 87. minucie. W 94. minucie Senegalczyk Jacques Ndiaye zdobył bramkę na wagę awansu dla Motoru i powrotu do Ekstraklasy po 32 latach. To niesamowita historia - 12 miesięcy temu Motor Lublin był jeszcze klubem II-ligowym, dziś po 32 latach przerwy wraca na najwyższy szczebel rozgrywek. Nieco ponad rok temu Motor przystępował do II-ligowych baraży z szóstej pozycji. Potem były zwycięskie baraże o awans do I ligi (dramatyczny finał z III-ligowym dziś Stomilem Olsztyn), fantastyczny sezon beniaminka w I lidze, wreszcie wygrane play-offy i powrót do Ekstraklasy po 32 latach.