Maciej Kot od wielu już lat z dumą reprezentuje nasz kraj na arenie międzynarodowej jako skoczek narciarski. 33-latek co prawda od jakiegoś już czasu nie jest w kadrze głównej, jednak od czasu do czasu także rywalizuje w zawodach zaliczanych do Pucharu Świata. Na swoim koncie pochodzący z Limanowej skoczek ma naprawdę imponujące sukcesy. Jest m.in. brązowym medalistą olimpijskim, dwukrotnym medalistą mistrzostw świata oraz triumfatorem Letnich Grand Prix z 2016 roku. W odnoszeniu sukcesów sportowych skoczka narciarskiego wspiera jego małżonka, Agnieszka Lewkowicz. Kiedy poznali się w 2015 roku na jednej z imprez, kobieta absolutnie nie miała pojęcia, że jej adorator jest sportowcem. To właśnie zaimponowało skoczkowi. "To, że ona nie poznała mnie jako skoczka narciarskiego, było dla mnie pierwszym bodźcem, żeby w ogóle zacząć tę znajomość, bo wiedziałem, że zaczynam na takiej białej kartce" - opowiadał jakiś czas temu w "Pytaniu na śniadanie". W 2019 roku po czterech latach znajomości Maciej Kot i Agnieszka Lewkowicz stanęli na ślubnym kobiercu. Sakramentalne "tak" powiedzieli sobie w krakowskiej Bazylice św. Michała Archanioła i św. Stanisława Biskupa i Męczennika. W tak ważnym dniu młodej parze towarzyszyli m.in. Kamil Stoch oraz Dawid Kubacki ze swoimi drugimi połówkami. W maju 2021 roku na świat przyszedł pierwszy potomek Kotów - syn Filip. Kamil Stoch przygotowuje się do podróży życia. Razem z żoną pójdą "na żywioł" Agnieszka Kot przebiegła Półmaraton Warszawski Mało kto wie, że Agnieszka Kot również ceni sobie codzienną aktywność fizyczną. Swego czasu trenowała ona lekkoatletykę, jednak ze względu na kontuzję musiała zrezygnować z tej dyscypliny. Przez jakiś czas pracowała jako trenerka personalna, jednak nie tak dawno zdecydowała się dać sobie drugą szansę i wrócić do sportu. We wrześniu ubiegłego roku wzięła udział w triathlonowych mistrzostwach Europy w Vichy, gdzie zajęła ostatecznie czwarte miejsce. Teraz małżonka Macieja Kota poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych o kolejnym sportowym sukcesie. Pobiegła ona bowiem w półmaratonie warszawskim i przy okazji pobiła swój rekord personalny. "Ciężko się zebrać, żeby opisać te emocje po starcie. Presja wyniku, presja otoczenia, niepewność, nie wiedziałam jak to ugryźć. Wyciągam wnioski na przyszłość, a na ten moment zostaje cieszyć się nowym PB, do kolejnego startu. 1:30:39 przed startem brałabym w ciemno" - przekazała na swoim profilu na Instagramie. Niezapowiedziany gość w domu Małyszów. Iza Małysz wyszła tylko na chwilę, po powrocie nieźle się zdziwiła