Partner merytoryczny: Eleven Sports

Zmarzlik pod ostrzałem. Powiedzieli dość, poważne zarzuty

Bartosz Zmarzlik znów pod ostrzałem części kibiców z Lublina. Na początku sezonu wytknęli mu, że na siłę chciał być jak Tomasz Gollob, próbując jazdy parą z Bartoszem Bańborem. Prosili wówczas, by więcej tak nie robił, bo nie potrafi. Teraz natomiast był jednym z ojców porażki w Toruniu, przez co awans Motoru do finału jest na ten moment bardzo niepewny. Zmarzlik trzykrotnie przyjeżdżał do mety, przegrywając wyścig 1:5, nie pomagając ani sobie, ani koledze z pary. Błyskawicznie ruszyła lawina.

Bartosz Zmarzlik w Grand Prix
Bartosz Zmarzlik w Grand Prix/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

 Orlen Oil Motor Lublin sromotnie poległ w Toruniu, w czym spora zasługa Bartosza Zmarzlika. Polak uzyskał zaledwie 7 punktów z bonusem, a z rywali pokonał tylko Pawła Przedpełskiego i... Nicolaia Heiselberga. Po meczu spora grupa kibiców wsparła mistrzów Polski. Pojawiły się jednak również zarzuty w stronę Zmarzlika.

Kryzys Zmarzlika, jest coraz gorzej

29-latek nie był po prostu sobą tego dnia, ale przede wszystkim nie miał prędkości. Zawodnik może się tłumaczyć zmęczeniem, o czym ostatnio jest głośno w kwestii Motoru. Może także zrzucić wszystko na sobotni wypadek z Mikkelem Michelsenem, ale nie miałoby to znaczenia, gdyby nie wolne motocykle.

Wielokrotnie zresztą Zmarzlik udowadniał, że nawet na nieco wolnym sprzęcie jest w stanie wygrywać. W ostatnich tygodniach jest jednak coraz gorzej, a znamienne jest spróbowanie jednostek Petera Johnsa podczas turnieju w Cardiff. W Toruniu nawet ta jedna "trójka" nie zwiastowała żadnego przełomu, bo właśnie ten jedyny raz udało mu się po prostu dostać do konkretnej tego dnia ścieżki.

Barbara Bieganowska-Zając odebrała złoty medal igrzysk paralimpijskich! Ceremonia medalowa z udziałem Polki/Polsat Sport/Polsat Sport

Znów to zrobił, pretensje w stronę mistrza

Nawiązując do linii jazdy podczas niedzielnego meczu, to właśnie o to część kibiców miała największe pretensje. Już w ubiegłym roku widzieliśmy kilka sytuacji, w których Zmarzlik nie rozumiał się z kolegą z pary. Najgłośniejsza sytuacja była właśnie w Toruniu, kiedy pozbawił Jarosława Hampela punktu, na rzecz swojej zdobyczy. Ten w wywiadzie odpowiedział wymownie, że "jazda z Bartkiem jest... trudna".

Teraz natomiast trzy wyścigi, w których Zmarzlik brał udział kończyły się podwójną porażką. W co najmniej jednym z tych biegów Polak nie był wcale szybszy od zawodnika swojej drużyny, lecz za wszelką cenę starał się samemu dogonić przeciwnika, szprycując i utrudniając tym samym skuteczną pogoń swojemu koledze.

To też mu wytykali, chciał być jak Gollob

Kiedy sięgniemy pamięcią na początek sezonu i starcie Lublina z Gorzowem, wówczas zarzucano mu zupełnie odwrotną sytuację. Wtedy starał się holować do mety Bartosza Bańbora. Wyglądało to tak jakby wychowanek Stali Gorzów chciał wejść w buty Tomasza Golloba. Mówi się właśnie, że umiejętność jazdy parą, to jedna z rzeczy, których nie nauczył się od swojego mentora. Po spotkaniu prosili, żeby tego więcej nie robił.

- Bartek jest egoistą. Ma syndrom zwycięzcy - mówił nam jakiś czas temu Stanisław Chomski, były trener 4-krotnego mistrza świata. I coś w tym jest. Zmarzlik to maszynka do robienia punktów, nawet jeśli teraz jest w dołku. Trzeba się pogodzić, że kontraktując go masz gwarancję punktów, ale niekoniecznie współpracy na torze.

Bartosz Zmarzlik z tatą Pawłem/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Bartosz Zmarzlik w swoim boksie/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Bartosz Zmarzlik w boksie Motoru Lublin./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem