Udany rewanż za finał mistrzostw Europy. Ewa Swoboda potwierdziła swoją pozycję
Ewa Swoboda miała drugi czas w eliminacjach, drugi też w półfinale. I wiele by pewnie dała, by mieć drugi również w tym najważniejszym biegu, gdy rozdawano medale. Tym razem jednak jakby trochę na pierwszych metrach straciła do rywalek. Do samego końca walczyła o brąz z Patrizią van der Weken z Luksemburga. I tak jak w Apeldoorn przegrała z tą rywalką, tym razem jednak nie o jedną, a o dwie setne. A złoto dla Mujingi Kambundji, która tym razem pokonała Zaynab Dosso.

7.16 s w porannych eliminacjach, a później 7.11 s w wyścigu półfinałowym - tak wyglądało przebijanie się Ewy Swobody do finałowego wyścigu sprinterek w chińskim Nankinie. W obu przypadkach były to drugie czasy w stawce, ale nie w rywalizacjach z najgroźniejszymi rywalkami. A tymi znów były przeciwniczki Polki z finału mistrzostw Europy w Apeldoorn, bo Amerykanki i Jamajki nie dały tu rady. Albo też porezygnowały z biegów.
I było jasne, że w finale po medal będzie trzeba pobiec jeszcze szybciej. Może nawet na poziomie rekordu sezonu, a ten Ewa ustanowiła właśnie w finale mistrzostw Europy - 7.07 s.
Halowe mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Ewa Swoboda czwartą sprinterką pod dachem
Cztery najlepsze zawodniczki z mistrzostw Europy okazały się czterema najlepszymi w finale mistrzostw świata. I niestety, z punktu widzenia polskiego kibica, powtórzyło się nazwisko Ewy Swobody na czwartej pozycji. A szkoda, bo mimo że forma zawodniczki Podlasia Białystok nie jest tak genialna jak rok temu, to dwa wcześniejsze biegi w Nankinie dały nadzieję na medal. A w tak trudnym sezonie podium byłoby wielkim wyczynem ubiegłorocznej wicemistrzyni świata z Glasgow.
Na Swobodę znów spadła presja, bo przecież medal był tu w sobotę bardziej przypisywany Jakubowi Szymańskiemu. Płotkarz z Sopotu zawalił jednak końcówkę półfinału, zabrakło go w walce o medale, która odbywała się tuż przed decydującym rozdaniem sprinterek. Medalu nie wywalczyła też Justyna Święty-Ersetic na 400 metrów.
Została jeszcze Ewa, na sam koniec sobotnich zmagań. Broniła zaś srebra wywalczonego rok temu w Glasgow, gdy minimalnie przegrała złoto z Julien Alfred. Ale pokonała Zaynab Dosso, która tak urosła w tym sezonie. I to na jej szyi zawieszano już złoto, jak w Apeldoorn. Tym bardziej, że świetnie prezentowała się we wcześniejszych biegach.
Złoto wywalczyła jednak Mujinga Kambundji ze Szwajcarii - 7.04 s, zrewanżowała się Dosso (7.06 s) za zmagania w HME. Włoszka miała kiepską reakcję startową (0.180 s), to zdecydowało.
Trzecia finiszowała Patrizia van der Weken z Luksemburga (7.07 s), a czwarta - Polka (7.09 s). Nie była tu potrzebna fotokomórka, przewaga rywalki nad Polką była jednak widoczna.
- Może niepotrzebnie się rzuciłam na mecie, byłabym równo z Patrizią - skomentowała Swoboda w TVP Sport. - Myślę że te dwa czwarte miejsca dadzą takiego kopa. Czasem trzeba dostać po d... - mówiła już po biegu w TVP Sport.
Finał HMŚ w Nankinie na 60 metrów:
- 1. Mujinga Kambundji (Szwajcaria) - 7.04 s
- 2. Zaynab Dosso (Włochy) - 7.06 s
- 3. Patrizia van der Weken (Luksemburg) - 7.07 s
- 4. Ewa Swoboda (Polska) - 7.09 s
- 5. Amy Hunt (Wielka Brytania) - 7.11 s
- 6. Zoe Hobbs (Nowa Zelandia) - 7.3 s
- 7. Rani Rosius (Belgia) - 7.14 s
- 8. Xiaojing Liang (Chiny) - 7.14 s
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje