Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wielki sukces "Aniołków Matusińskiego" na HMŚ. Tak skomentowały srebrny medal

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Cóż to był za finał w wykonaniu polskiej sztafety kobiet 4x400 metrów. Justyna Święty-Ersetic, Aleksandra Formella, Anastazja Kuś i Anna Maria Gryc zaprezentowały znakomitą formę i wykręciły czas 3:32.05, który pozwolił im zająć drugie miejsce na halowych mistrzostwach świata w Nankinie. "Aniołki Matusińskiego" po zdobyciu jedynego medalu dla Polski nie kryły zadowolenia, choć o starcie w tej imprezie dowiedziały się zaledwie kilka dni temu.

Aniołki Matusińskiego
Aniołki Matusińskiego/Vincent Thian/Associated Press/East News

Podopieczne Aleksandra Matusińskiego dostarczyły sporej dawki emocji na halowych mistrzostwach świata w chińskim Nankinie. Jeszcze kilka dni temu Justyna Święty-Ersetic, Aleksandra Formella, Anastazja Kuś i Anna Maria Gryc nie wiedziały, że wystartują na tej imprezie i powoli rozpoczynały przygotowania do sezonu letniego. W czwartek jednak otrzymały telefon od trenera, spakowały walizki i poleciały do Azji. To właśnie one zdobyły dla Polski pierwszy i jedyny medal w Chinach. 

Polskie sprinterki w finale sztafety 4x400 metrów zaprezentowały się znakomicie. Biegły w niemalże tym samym tempie co ich najgroźniejsze rywalki, reprezentantki Stanów Zjednoczonych. Ostatecznie jednak musiały uznać ich wyższość. Do ojczyzny wrócą jednak jako srebrne medalistki halowych mistrzostw świata. Wykręciły one rezultat 3:32.05, drużyna z USA do mety dobiegła natomiast z czasem 3:37.45. 

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Anastazja Kuś: Gdyby nie mama, nie byłoby mnie tutaj. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

      "Aniołki Matusińskiego" z srebrnym medalem halowych mistrzostw świata. "Pokazałyśmy, że sztafeta jest w stanie zdobywać medale"

      "Aniołki Matusińskiego" po sukcesie w Nankinie na wywiad z dziennikarzem TVP Sport przybyły w znakomitych humorach. Jako pierwsza głos zabrała Justyna Święty-Ersetic, która "przejęła pałeczkę" po Małgorzacie Hołub-Kowalik i stała się swego rodzaju "mamą" w polskiej sztafecie kobiet 4x400 metrów. "Na pewno starałam się tutaj wesprzeć dobrym słowem, zmotywować jeszcze dziewczyny przed startem, żeby każda zrobiła swoje, to co do niej należy i ten medal zdobędziemy. No i tak się stało" - przyznała z szerokim uśmiechem na ustach. 

      To właśnie 32-latka była dziś tą, która wystartowała w wyścigu jako pierwsza. Było to dla niej swego rodzaju wyjście ze strefy komfortu, ponieważ przeważnie Święty-Ersetic kończyła sztafetę. "Jak muszę, to pobiegnę (pierwsza - przyp. red.), nie ma z tym problemu. Ale wiadomo, że gdzieś zazwyczaj te lotne zmiany mi dużo bardziej leżą. Tutaj o tyle fajnie, że tak naprawdę rywalizowałam tylko i wyłącznie z Amerykanką i miałam duży komfort biegu" - podsumowała swój występ. 

      Jako druga w sztafecie biegła Aleksandra Formella. 23-latka planowała w najbliższej przyszłości wydłużyć dystans z 400 na 800 metrów, ostatecznie jednak musiała wrócić do "starych przyzwyczajeń" i jeszcze raz pobiec 400 metrów w sztafecie. Przyznała jednak, że z łatwością wróciła do starego dystansu, aby wystartować na halowych mistrzostwach świata. Zapytana o to, czy po zdobyciu medalu w Chinach planuje na stałe wrócić do swojego “pierwotnego" dystansu, Formella postawiła sprawę jasno. "Plan był taki, żeby na hali spróbować tego 800, zobaczyć, jak to będzie wyglądało. I w sezonie letnich biegać jeszcze 400, a od przyszłego sezonu w stu procentach skupić się na 800" - oznajmiła. 

      Bez wątpienia zdobycie srebrnego medalu na długo zapamięta Anastazja Kuś. 17-letnia sprinterka zadebiutowała na halowych mistrzostwach świata i już za pierwszym podejściem zdołała wywalczyć medal i tytuł wicemistrzyni świata. "Cieszę się bardzo, że z dziewczynami pobiegłyśmy na super poziomie. Pokazałyśmy, że sztafeta jest w stanie zdobywać medale na tych imprezach mistrzowskich" - przekazała nastolatka w rozmowie z TVP Sport. 

      Jako ostatnia w sztafecie pobiegła Anna Maria Gryc, która przypieczętowała ciężką pracę swojego zespołu srebrnym medalem. 25-latka przyznała, że telefon od Aleksandra Matusińskiego był dla niej ogromnym zaskoczeniem, ponieważ przygotowywała się już do sezonu letniego i nie sądziła, że czeka ją jeszcze jakikolwiek występ na hali. "Jeszcze w środę biegałam dosyć długie tempo pod sezon letni. W czwartek rano dowiedziałam się, że jedziemy na sztafetę, więc dosyć późno. Zmodyfikowaliśmy trening jako tako no i przyjechałyśmy walczyć o medal. I z medalem wracamy" - podsumowała Gryc.

      Anastazja Kuś/AFP
      Justyna Święty-Ersetic/AFP

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje