Reprezentant Polski nie gryzł się w język. "To nie może tak wyglądać"
Bartosz Bereszyński całe spotkanie z Litwą obejrzał z ławki, a w meczu z Maltą pojawił się na murawie w samej końcówce. Doświadczony defensor nie ma jednak wątpliwości. - Na końcu liczą się punkty, ale jesteśmy świadomi, że nasza gra nie może tak wyglądać - przyznaje Bereszyński.

Z jednej strony Polska udanie rozpoczęła eliminacje do mistrzostw świata, bo w dwóch pierwszych meczach zgarnęła komplet punktów, co nie udało jej się od 25 lat. Z drugiej strony styl ekipy Michała Probierza pozostawiał jednak wiele do życzenia.
- Jest wiele do poprawy i wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Uważam jednak, że w porównaniu do meczu z Litwą zagraliśmy lepiej i kreowaliśmy sytuacje. Szkoda jednak, że brakowało nam wykończenia. Mam nadzieję, że mecz z Litwą był najsłabszym, jaki przytrafi się nam w tych eliminacjach. W naszej grze jest jednak wiele do poprawy - analizował Bereszyński.
Patrząc jednak na różnice klubów, w jakich grają Polacy w porównaniu do Litwinów czy Maltańczyków, to przewaga zawodników Michała Probierza powinna być jednak zdecydowanie większa.
- Każdy z nas doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jako zespół troszkę jednak sami zabraliśmy sobie pewność siebie. Graliśmy w piłkę tak, jak chcieli grać Litwini. Graliśmy dłuższymi podaniami, a oni - mając silnych zawodników - zbierali drugie piłki. W ten sposób u nas malała pewność siebie, a oni ją zyskiwali. Jeśli mamy lepszych piłkarzy niż rywale, a tego nie pokazujemy, to jest to problem mentalny. I jako drużyna musimy sobie z tym poradzić - uważa Bereszyński.
Po dwóch spotkaniach Polska jako jedyna w grupie ma komplet zwycięstw, ponieważ Litwini w poniedziałek na swoim boisku zremisowali z Finlandią, która z kolei w piątek pokonała Maltę.
Zdaję sobie jednak sprawę, że z takimi drużynami jak Litwa musimy grać lepiej. Dziś z Maltą tak było, bo stworzyliśmy sobie 6-7 sytuacji, a wykorzystaliśmy dwie. Nie ma się jednak co czarować, bo mecze z Finami i Holendrami będą cięższe. Musimy dojrzeć jako zespół, a każdy musi dać z siebie więcej
~ uważa Bereszyński.
- Sześć punktów to jest jednak nasz fundament i podstawa. Mam nadzieję, że za parę miesięcy będziemy wracali do tego meczu i czerpali z tego doświadczenie, bo na końcu liczą się punkty. Jesteśmy jednak świadomi, że nasza gra nie może tak wyglądać - dodaje.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje