Roland Garros 2023 powoli wkracza w decydująca fazę, a Iga Świątek rozkręca się na dobre. Bez większego trudu pokonała Wang Xinyu 6:0, 6:0, dzięki czemu już w poniedziałek 5 czerwca zagra w czwartej rundzie turnieju. Tam czeka na nią starcie z Łesią Curenko. Polka ma mnóstwo pozytywnej energii przed tym spotkaniem. "Jestem zadowolona, że złapałam dobry rytm i tak dobrze zagrałam" - powiedziała po pojedynku z Chinką. W dużo gorszym nastroju z kortu schodziła Xinyu. "Ona była zszokowana po pierwszych gemach. Dość dużo spojrzeń rzucała w stronę trenera, boksu. Widać było totalną rezygnację. Iga wybiła jej tenis z głowy, nie popełniała błędów. To była totalna, momentami brutalna, dominacja Igi Świątek" - opowiadał na wizji Paweł Kuwik z Eurosportu. Jak sytuację oceniła liderka rankingu WTA? Była bardzo wyważona i ostrożna w formułowaniu wniosków. Pokazała klasę i dojrzałość. Zażartowali z Igi Świątek. Polka stała się bohaterką mema. Co za porównanie Iga Świątek stanowczo reaguje i odcina się: "Czasami nie jest łatwo grać pewnych meczów" W trakcie konferencji prasowej po meczu z Wang Xinyu jeden z dziennikarzy podpytywał Igę o "wypiekane" przez nią "bajgle". To metafora do zwycięstw do zera. "Gdy wygrywasz 6:0, internauci szaleją. Wszyscy piszą, że Iga znów otworzyła piekarnię. Co trzeba zrobić, aby zwyciężyć w spotkaniu 6:0, 6:0? Jak myślisz, dlaczego jesteś w stanie wygrywać spotkania w takim stosunku częściej niż inne rywalki?" - zacytował pytanie Sport.pl. Świątek błyskawicznie zareagowała. Zasygnalizowała, że nie będzie wpisywała się w tego typu nomenklaturę. I dodała: "Nie widzicie tego, co jest za kulisami. Czasami nie jest łatwo grać pewnych meczów. Czasami nie jest to też łatwe dla przeciwniczek". Od razu wyjaśniła też, że fani mogą w mediach społecznościowych dyskutować o jej "piekarni", ale to tyle. "Ja chcę skupić się na tenisie. Szanuję moje rywalki, nie chcę w to wchodzić" - ucięła. W bardzo rzeczowy sposób na temat tego, co dzieje się na Roland Garros 2023 wypowiada się również trener Polki, Tomasz Wiktorowski. W rozmowie z Polskim Radiem wyjaśnił, skąd wynikały problemy jego podopiecznej w dwóch pierwszych meczach. Okazało się, że wpływ na jej grę miały warunki atmosferyczne, a konkretnie silniejsze podmuchy wiatru. Na szczęście teraz jest wszystko pod kontrolą. "Cieszę się, że dziś w zasadzie od początku do końca wszystko miała pod kontrolą. Nie zwracamy uwagi na wynik. To nie ma znaczenia. Ważne, że zagrała taki tenis, jaki sobie założyliśmy" - podsumował. A jednak ostrzeżenie dla Igi Świątek. "Niebezpieczna sytuacja". To może się zemścić