W ramach przygotowań do Wimbledonu Iga Świątek i jej zespół zameldowali się w Niemczech, gdzie rozpoczęła się rywalizacja w Bad Homburg. Do turnieju liderka rankingu WTA podchodzi z typowym dla siebie spokojem. Typowym, choć wcale nie permanentnym. Przed startem Roland Garros 2023 ona i sztab musieli działać w sytuacji dużej niepewności. Do sprawy wraca trener od przygotowania fizycznego Świątek. Sygnalizuje, jak wszystko wyglądało od kulis. "Zgodzę się z Tomkiem. Nasz plan działania w drodze do finału w Paryżu, był uzależniony od urazu żebra Igi. Dlatego musieliśmy zrezygnować z występu w Miami. Nie mogliśmy jednak pozwolić sobie na opuszczenie kolejnego turnieju, stąd wszystko było trochę na ostrzu noża" - zdradza Maciej Ryszczuk cytowany przez Przegląd Sportowy Onet. Mocne starcie Świątek z Sabalenką poza kortem. To się musiało tak skończyć Niepewność po urazie Świątek. "Towarzyszył nam stres, nie wiedzieliśmy, czy Iga będzie w stu procentach gotowa" Mecz Świątek z Rybakiną, rozgrywany w ramach turnieju w Rzymie, został niespodziewanie przerwany. Polka nabawiła się urazu uda i pod koniec drugiego seta skreczowała. Od razu zaczęto zastanawiać się, czy uda się wyleczyć kontuzję przed zbliżającym się wówczas wielkimi krokami French Open. Nadzieję w serca kibiców wlewała doktor Urszula Zdanowicz. "Warto wspomnieć, że Iga nie była w stanie kontynuować meczu i musiała zrezygnować z gry. Nie mamy szczegółowych danych, ale wierzę, że szybko wróci do pełnej sprawności. Mięsień dwugłowy ma podobny potencjał do gojenia jak inne mięśnie" - wyjaśniła w Fakcie. Ziścił się pozytywny scenariusz i tenisistka istotnie była gotowa do gry na kortach Rolanda Garrosa. Po urazie właściwie nie było śladu i zameldowała się w finale imprezy, który zresztą wygrała. "Po pierwsze wielkie gratulacje dla Karoliny. Moja ekipa wiedziała, że mecz z tobą nie będzie łatwy. Mam nadzieję, że zagrasz jeszcze w wielu takich finałach. Gratulacje także dla twojego zespołu. Wiem, jak ważne są sztaby dla każdego z zawodników. To sport indywidualny, ale nie byłoby mnie tu bez mojej ekipy. Przepraszam, że bywam trudna, postaram się poprawić. Wygraliśmy ten turniej, ale nie było łatwo" - mówiła na gorąco po triumfie. Maciej Ryszczuk teraz uzupełnia jej wypowiedź. Przyznaje, że w pewnym momencie, przed Roland Garros, atmosfera była nerwowa. Iga Świątek walczy właściwie do końca i zawsze stara się przezwyciężać trudności. To dlatego trudno jej zrezygnować z rywalizacji nawet w obliczu problemów zdrowotnych. Trener zdradza, że w razie konieczności przekonują ją "sensowna argumentacją". "Przedstawiamy jej wszystkie za i przeciw. Zawsze podkreślam, że to nie sprint, ale maraton i trzeba patrzeć w bardziej dalekosiężnej perspektywie. Żeby być zdrową i w pełni dysponowaną zawodniczką na najwyższym poziomie, należy wiedzieć, kiedy powiedzieć 'stop'" - podsumowuje. Niespodzianka na treningu Świątek. Takie odwiedziny, tuż przed Wimbledonem