Janne Ahonen to absolutna ikona skoków narciarskich. Fiński gwiazdor przez wiele lat z dumą reprezentował swój kraj na arenie międzynarodowej, odnosząc przy tym naprawdę imponujące sukcesy. W swojej karierze dwukrotnie zostawał wicemistrzem olimpijskim, wywalczył także dziesięć medali na mistrzostwach świata i siedem medali na mistrzostwach świata w lotach. Dwukrotnie sięgał po Kryształową Kulę dla najlepszego zawodnika sezonu (2003/2004 i 2004/2005). Ostatni występ w Pucharze Świata reprezentant Finlandii zaliczył w sezonie 2017/2019. Wówczas podczas zawodów w Lahti zakwalifikował się on do konkursu indywidualnego, w którym zajął ostatecznie odległe 37. miejsce. Siedem lat później Ahonen powrócił do Lahti, aby wziąć udział w kolejnych zawodach Pucharu Świata. Tym razem jednak nie jako zawodnik walczący o końcowy triumf w konkursie, a uczestnik hitowego pojedynku. Głośno o tym, co w Lahti zrobił Paweł Wąsek. Padły słowa o Thurnbichlerze Janne Ahonen i Toni Nieminen znów na belce startowej. Zrobili show w Lahti W przerwie sobotniego konkursu indywidualnego mężczyzn w Lahti doszło do pojedynku z udziałem dwóch fińskich legend. Janne Ahonen zmierzył się bowiem na skoczni HS130 z Tonim Nieminenem. Jako pierwszy skok oddał młodszy z panów, który wylądował w okolicach punktu konstrukcyjnego. Kibice zebrali pod skocznią byli zachwyceni próbą Ahonena i nagrodzili go gromkimi brawami. Następnie nadeszła pora na Nieminena. Nie osiągnął on aż tak imponującej odległości jak jego poprzednik i wylądował dobre kilkadziesiąt metrów bliżej. Mimo to on tak otrzymał ogromne wsparcie od fińskich kibiców. Janne Ahonen i Toni Nieminen po oddaniu swoich skoków dołączyli do zebranych pod skocznią kibiców i przyglądali się rywalizacji młodszych kolegów po fachu w serii finałowej. Byli oni świadkami historycznego sukcesu Pawła Wąska, który po raz pierwszy w swojej karierze stanął na podium. Zajął bowiem ostatecznie trzecie miejsce po skokach na 127 i 127.5 metra. Lepsi od niego byli jedynie Stefan Kraft i Anze Lanisek. Nowe informacje ws. skandalu w skokach. Norwegowie zatrudnili prawników