Spełnia się czarny sen Barcelony. Nikt tego nie chciał. Ostateczna kapitulacja

Szerzej o sprawie pisze "Mundo Deportivo". Jak czytamy, nikt nie podjął jeszcze decyzji o wydaniu oficjalnego komunikatu. W praktyce powrót piłkarzy na Camp Nou jeszcze w tym sezonie staje się jednak nierealny.

Opóźnienia w harmonogramie prac są zbyt poważne, by można było snuć wizje rozegrania meczu na odnowiony obiekcie w perspektywie kilku najbliższych tygodni. Nie ma nawet pewności, czy Barcelona będzie mogła zainaugurować na macierzystym stadionie rozgrywki 2025/26.

Agent Szczęsnego przemówił. Padła jasna deklaracja ws. przyszłości Polaka

Barcelona nie wraca na Camp Nou. Socios odebrali już pilną wiadomość

Klub rozesłał właśnie maile do socios z sugestią przedłużenia karnetów wstępu na Estadi Olimpic Lluis Companys. To właśnie tam "Blaugrana" pełni obecnie rolę gospodarza. Pierwotnie zakładano, że potrwa to nie dłużej niż do jesieni 2024 roku.   

Tymczasem już w styczniu tego roku klub zwrócił się do władz miasta o przedłużenie okresu eksploatacji stadionu olimpijskiego do końca sezonu. Bez większych problemów uzyskano ustną zgodę. W miniony wtorek zawarto stosowne uzgodnienia na piśmie.    

Dlaczego wyznaczony wcześniej termin zakończenia prac na Camp Nou nie został dotrzymany? Prezes Joan Laporta wskazuje na deficyt materiałów budowlanych i brak wykwalifikowanej siły roboczej. Swoje zrobiły też niepożądane zjawiska pogodowe, głównie ulewne deszcze.    

Brzmi jak niskich lotów żart, ale takie są dzisiaj realia. Mimo że "Duma Katalonii" nie rozgrywa spotkań na swoim obiekcie, nadal walczy w tym sezonie o wszystkie możliwe trofea - tytuł mistrza Hiszpanii, Puchar Króla i triumf w Lidze Mistrzów. 

Robert Lewandowski z 22 golami na koncie zmierza po drugie w karierze Trofeo Pichichi, czyli miano najlepszego strzelca La Liga.