Sochan show. Wybuch formy Polaka i tlen dla Spurs
Większość fanów San Antonio Spurs zapewne na tym etapie sezonu zrezygnowała już z marzeń o walce o udział w play-offach. Mimo to "Ostrogi" wciąż mają matematyczne szanse na włączenie się w wyścig o tegoroczną fazę pucharową NBA. W nocy z 21 na 22 marca podopieczni Mitcha Johnsona pokonali bowiem zespół Philadelphii 76ers 128:120. Czołową postacią w tym spotkaniu był Jeremy Sochan, który znów wystąpił w wyjściowym składzie Spurs.

W nocy w piątku na sobotę na parkietach NBA rozegranych zostało aż 10 spotkań. Wśród nich było miejsce na zaskoczenia, bowiem Cleveland Cavaliers przegrało 112:123 z Phoenix Suns. To czwarta porażka z rzędu "Kawalerzystów", którzy dotychczas pewnie kroczyli po swoje. Równie zaskakująca może wydawać się przegrana Denver Nuggets, którzy ulegli Portland Trail Blazers 128:109. Wszystko jednak nabiera znaczenia, kiedy spojrzy się na skład Nuggets, w którym zabrakło dziś jednego z głównych kandydatów do nagrody MVP sezonu zasadniczego Nikoli Jokicia.
Tej nocy swoje spotkanie rozegrało także San Antonio Spurs, które na własnym stadionie gościło ekipę Philadelphii 76ers. Mecz z 13 ekipą ze wschodu, osłabioną z powodu braku Joela Embiida, Tyresea Maxeya oraz Paula George'a dawał nadzieje na odniesienie drugiego z rzędu zwycięstwa, zaraz po wtorkowym starciu z New York Knicks, w którym doszło do niebywałej historii z udziałem jednego z rezerwowych "Ostróg". Również w spotkaniu z 76ers mogliśmy obserwować wyczyny Jeremy'ego Sochana, który ponownie pojawił się w wyjściowej piątce swojego zespołu.
Sochan otarł się o double-double. San Antonio wciąż w grze
Początek starcia z Philadelphią 76ers zdecydowanie nie należał do graczy Mitcha Johnsona. Dość szybko bowiem goście zapewnili sobie przewagę 9 punktów, zmuszając graczy Spurs do gonienia wyniku. Za odrabianie strat wziął się Devin Vassell, który dwoma rzutami za trzy punkty zniwelował przewagę rywali. Ostatecznie pierwsza kwarta tego spotkania zakończyła się nieznaczną przewagą "Ostróg".
Po przerwie to gospodarze narzucili tempo, dzięki czemu powiększyli swoją nieznaczną przewagę do 12 "oczek". Niestety cała wypracowana przewaga została zaprzepaszczona w trzeciej kwarcie, którą "Ostrogi" przegrały różniąc aż 16 punktów. Zdecydowanie zabrakło wówczas Sandro Mamukelashviliego, który po fenomenalnym wybuchu formy z poprzedniego spotkania, zanotował na swoim koncie zaledwie 2 punkty. Na szczęście prym w składzie Spurs wiódł Sochan, który na przestrzeni całego spotkania zanotował 23 punkty oraz 9 zbiórek. Błyszczeli również Devin Vassell i Stephon Castle, którzy dołożyli kolejno 20 i 17 "oczek". Pomocny okazał się również Chris Paul, notując 18 punktów na skuteczności ponad 85 procent (6/7 z linii za trzy punkty).
Ostatecznie dobra dyspozycja Sochana i spółki zaowocowała wygraną 128:120 z ekipą Philadelphią 76ers. Zwycięstwo to wciąż utrzymuje drużynę z Teksasu w walce o miejsce w fazie play-in, choć taki scenariusz jest raczej mało prawdopodobny. Warto przypomnieć, że Spurs wciąż borykają się z brakiem swoich kluczowych graczy (Victora Wembanyamy oraz De'Aarona Foxa), których nieobecność na tym etapie sezonu jest wyjątkowo bolesna.