Niels Frederiksen brutalnie ocenił występ swojej drużyny w Gliwicach. Chociaż Lech Poznań utrzymał pozycję lidera, może niespodziewanie stracić przewagę nad goniącymi go drużynami. Co przydarzyło się Lechowi w Gliwicach? Bezzębny lider PKO BP Ekstraklasy Wydawało się, że Lech Poznań przed piątkowym meczem ma na rękach mocne karty. "Kolejorz" znajdował się w dobrej dyspozycji, pewnie przewodząc stawce PKO BP Ekstraklasy. Jego ostatnie mecze w Gliwicach zwykle kończyły się zwycięstwem, a do tego Piast znajdował się w trudnej sytuacji. Nie wygrał czterech poprzednich meczów ligowych, a zwłaszcza Małe Derby Śląska na długo zapadną "Piastunkom" w pamięć. Górnik Zabrze wygrał je 1:0 w kontrowersyjnych okolicznościach, a trener Aleksandar Vuković stracił wówczas Jakuba Czerwińskiego (zawieszenie) i Damiana Kądziora (kontuzja). Te różnice zweryfikowało jednak boisko. Pojedynek Piast Gliwice - Lech Poznań zakończył się bezbramkowym remisem. Mało tego, lider tabeli w pierwszej połowie nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę! Celem minimum "Kolejorza" było zakończyć rundę jesienną na fotelu lidera - i to się uda. Ale jeżeli Jagiellonia wygra swój mecz w Szczecinie, zbliży się do numeru jeden w tabeli na dystans zaledwie dwóch punktów. A za plecami mistrzów Polski czai się jeszcze Raków Częstochowa. Frederiksen mówi wprost: to był jeden z naszych słabszych występów Kibice Lecha Poznań nie mają powodów do paniki, choć piątkowy występ ich ulubieńców był niepokojący. Po ostatnim gwizdku trener "Kolejorza" nie próbował zakłamywać rzeczywistości. Poznaniacy nie mają jednak czasu na rozpamiętywanie piątkowego remisu. W najbliższy piątek czeka ich kolejny trudny pojedynek, tym razem z Górnikiem Zabrze.