Iga Świątek i Daria Abramowicz musiały w końcówce minionego roku mierzyć się z wieloma nienawistnymi komentarzami. Na obu paniach odcisnęło to znaczne piętno. Iga Świątek wreszcie komentuje zamieszanie w mediach. "Nie zasłużyłam na to" Druga połowa 2024 roku była bardzo trudna dla Igi Świątek. Poleciała na igrzyska olimpijskie po złoto i choć wróciła z medalem, to brąz dla wielu ekspertów był rozczarowującym wynikiem. Później nie najlepiej zaprezentowała się w Stanach Zjednoczonych, odpadając z US Open już na etapie ćwierćfinału. W październiku raszynianka poinformowała z kolei o rozstaniu się z dotychczasowym trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Ten moment nałożył się z wycofaniem z azjatyckiej części sezonu ze względu na miesięczne zawieszenie związane z zastosowaniem niedozwolonej substancji. Absencja ostatecznie kosztowała 23-latkę pierwsze miejsce w rankingu WTA, które od kilku miesięcy piastuje Aryna Sabalenka. Te wszystkie czynniki sprawiły, że Iga Świątek musiała mierzyć się z niespotykaną dotychczas dawką hejtu. Ten nie ominął także Darii Abramowicz. Psycholog pracująca od lat w sztabie tenisistki była oskarżana o odegranie znacznej roli w zwolnieniu Wiktorowskiego. Obie panie przez długi czas trzymały język za zębami. W ostatnim odcinku serialu Canal+ "Cztery pory Igi" w zdecydowany sposób postanowiły skomentować tę sytuację. "Prawda jest taka, że ktokolwiek, kto pracuje w moim zespole, jest wybierany bardzo pieczołowicie. To nie jest tak, że ja podejmuję pochopne decyzje. Daria musiała też udowodnić swoim profesjonalizmem i swoją wiedzą, że zasługuje na miejsce w tym zespole. Jak o kimkolwiek innym byłyby takie rozmowy i takie nagłówki, to myślę, że ich mocno by też to uderzyło i chciałabym ochronić w pewnym sensie mój zespół przed tym. (...) Ja zawsze chciałam być niezależna i samodzielna, bo to mi daje siłę w życiu, więc w ogóle takie insynuacje, że to nie ja podejmuję decyzje, które się dzieją w moim teamie, po prostu mnie trochę obrażają i myślę, że nie zasłużyłam sobie na to" - powiedziała ostro raszynianka. "Myślę, że spotyka mnie to dlatego, że mam 23 lata i jestem kobietą" Na tym druga rakieta świata nie zakończyła. W gorzki sposób podsumowała medialne zamieszanie, które wywołano wokół jej osoby. Daria Abramowicz broni swojego sposobu pracy. "To Iga decyduje o tym, czego potrzebuje" W produkcji Canal+ nie zabrakło też komentarzy ze strony samej Darii Abramowicz. "Każdy z nas ma swoje kompetencje. Jeżeli chodzi o kompetencje psychologiczne, to poza sesjami ustrukturyzowanymi, które przebiegają w określonym rytmie i w strukturze, spędzamy ze sobą jako zespół setki dni w roku. Prawdopodobnie - nigdy tego nie liczyłam - między 250-300 dniami w roku. I w związku z tym z oczywistych powodów ta dynamika jest nieco inna niż standardowa" - zaczęła psycholog. Później podkreśliła, że wszystko, co robi, jest z myślą o dalszym rozwoju Igi Świątek. "Dlatego jak powiedziałam, że nikt tego na takim poziomie po prostu nie robił i te standardy są nieco inne. Czy one są niewłaściwe? Tak jak powiedziałam, nie uważam, że powinnam się z tego tłumaczyć. To Iga decyduje o tym, czego potrzebuje, jaką pracę musi nad sobą wykonać, jakiego wsparcia potrzebuje i oczekuje. Naszym zadaniem jest dostarczyć absolutnie najwyższy możliwy standard, ale też wsparcie emocjonalne, bo tenis to jest bardzo trudny, bardzo osamotniający sport" - spuentowała 37-latka. Obecnie polska tenisistka walczy w Melbourne o pierwsze trofeum pod wodzą Wima Fissette'a. W drugiej rundzie Australian Open zmierzy się z Rebeccą Sramkovą.