Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle już przed czwartkowym spotkaniem straciła szanse na bezpośredni awans do ćwierćfinału. Pierwsze miejsce w grupie A zapewnił sobie bowiem Ziraat Bankasi Ankara z Turcji. Awans do baraży da drugie miejsce - wygrana w Grecji miała zapewnić je kędzierzynianom. Tyle że skończyło się porażką, przez którą obrońcy tytułu osunęli się na trzecie miejsce w tabeli. I przed ostatnim meczem nie mogą być pewni swego. Kędzierzynianie ponownie zagrali osłabieni - brakowało m.in. Aleksandra Śliwki, Davida Smitha czy Jakuba Szymańskiego. Spotkanie zaczęli jednak dobrze, to oni jako pierwsi odskoczyli na dwa punkty, prowadząc 8:6. Gospodarze na więcej im jednak nie pozwolili, a po chwili to oni byli na prowadzeniu. ZAKS-ę rozbił przede wszystkim Salvador Hidalgo Oliva. Doświadczony przyjmujący, w przeszłości zawodnik Jastrzębskiego Węgla, zanotował fantastyczną serię w polu serwisowym. Łącznie zdobył tym elementem w pierwszej partii aż cztery punkty. ZAKSA nie potrafiła odpowiedzieć. Problemy z przyjęciem miał zwłaszcza Daniel Chitigoi, ale z powodu problemów ze zdrowiem innych przyjmujących trener gości Tuomas Sammelvuo niespecjalnie miał kim go zastąpić. Na przyjęcie wchodził nominalny libero Korneliusz Banach. Olympiakos zbudował jednak dużą przewagę, wygrał pewnie - 25:18. Katastrofa polskiego zespołu w Lidze Mistrzów. Jest w fatalnej sytuacji Liga Mistrzów. Grupa Azoty ZAKSA nie podniosła się w drugim secie Na początku drugiego seta gra się wyrównała. Co prawda gospodarze odskoczyli na dwa punkty, ale przed zbudowaniem większej przewagi powstrzymał ich blok, którym ZAKSA zatrzymała Olivę. Dobrze w ofensywie spisywał się Bartosz Bednorz, ale Olympiakos w końcu objął prowadzenie 13:10, gdy blokujący goście dotknęli siatki. Po chwili trener ZAKS-y poprosił o przerwę. Po niej nie było lepiej. Kiedy rywale zablokowali na prawym skrzydle Chitigoia, prowadzili już 17:12. Siatkarze z Grecji mieli przewagę we wszystkich siatkarskich elementach, po polskiej stronie mnożyły się błędy. Sammelvuo w końcu zdecydował się na zmianę Chitigoia, na boisku pojawił się Krzysztof Zapłacki. W pewnym momencie Grecy prowadzili już siedmioma punktami. Wygrali 25:19. Olympiakos Pireus nie wypuścił wygranej. Kędzierzynianie znacznie słabsi Strata punktu za dwa przegrane sety nie byłaby dla ZAKS-y szczególnie bolesna, bo w Lidze Mistrzów w pierwszej kolejności liczy się liczba zwycięstw. Tyle że niewiele wskazywało na to, że kędzierzynianie będą w stanie poprawić się w trzeciej partii i odwrócić losy meczu. Gospodarze rozpoczęli ją od prowadzenia 3:0. Kiedy obrońcy tytułu zmniejszyli straty, po chwili popełnili błąd przy siatce i Olympiakos znów miał trzy punkty zapasu. Kędzierzynianie w końcu zaczęli jednak lepiej serwować. Punkt zagrywką najpierw zdobył Marcin Janusz, a potem Chitigoi. Wyrównana gra trwała jednak tylko przez kilka minut. Gospodarze szybko znów odskoczyli na trzy punkty, ważne akcje kończył Oliva. Sammelvuo posłał do gry Bartłomieja Klutha, rezerwowego atakującego. Ten zanotował kilka udanych akcji, ale to nie zachwiało przewagą gospodarzy. Na blok jeszcze raz nadział się Chitigoi, ale ZAKSA i tak doprowadziła do stanu 19:20. Grecy zaczęli się nieco denerwować, nie oddali jednak prowadzenia i wygrali, zdobywając cenne trzy punkty. W ostatniej kolejce rywalem ZAKS-y będzie Knack Roeselare, aktualnie ostatni zespół grupy A. Olympiakos zmierzy się z liderem z Ankary. Szansę na awans daje też trzecie miejsce w grupie - w barażach o ćwierćfinał zagra jednak tylko najlepszy z pięciu zespołów z tej pozycji. Sprawdź tabele siatkarskiej Ligi Mistrzów