Ziraat przyjechał do Polski jako lider grupy A. Tę pozycję zawdzięczał przede wszystkim zwycięstwu z ZAKS-ą w Ankarze - ograł wówczas wicemistrzów Polski 3:2. Tym razem wygrał zdecydowanie szybciej i na dwa mecze przed końcem fazy grupowej ma już pięć punktów przewagi nad polskim zespołem. Tylko kataklizm może pozbawić Turków bezpośredniego awansu do ćwierćfinału. Kędzierzynianie, jak zwykle w tym sezonie, musieli radzić sobie bez kilku ważnych zawodników. Zabieg palca przeszedł Aleksander Śliwka, który będzie musiał pauzować dłużej niż pierwotnie zakładano. Oprócz tego kolegom nie może pomagać David Smith, przed meczem Ligi Mistrzów ze składu wypadł też Korneliusz Banach. W pierwszym secie dość szybko przewagę wypracowali sobie goście. Błędy w ataku popełniali Bartosz Bednorz i Łukasz Kaczmarek - ten drugi nie skończył w pierwszej partii ani jednego z ośmiu ataków. Zespół z Ankary prowadził 11:6, trener ZAKS-y Tuomas Sammelvuo poprosił więc o przerwę. Po niej, przy zagrywkach Matthew Andersona, przewaga Ziraatu wzrosła do siedmiu punktów. W końcówce do gry w drużynie ZAKS-y wrócił Daniel Chitigoi, który w ostatnich tygodniach pauzował z powodu kontuzji palca. Pojawił się na zagrywce, ale tylko na moment. W końcówce gospodarze poprawili grę i w pewnym momencie tracili do rywali tylko dwa punkty, skończyło się jednak przegraną 21:25. Były selekcjoner grzmi po kontuzji Aleksandra Śliwki. "To istne szaleństwo!" ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zaczęła dobrze, skończyła fatalnie. Goście dominowali we wszystkich elementach Drugą partię kędzierzynianie rozpoczęli mocno rozpędzeni. Szybko odskoczyli rywalom na cztery punkty i szkoleniowiec rywali Mustafa Kavaz bez wahania przerwał grę. Po jego przemowie siatkarze z Turcji zaczęli odrabiać straty. Ofensywę opierali na Wouterze ter Maacie i doprowadzili do remisu 9:9. Do tego gospodarze ponownie mieli problemy z przyjęciem zagrywki. Punkt zdobył nią Arslan Eksi i po chwili ZAKSA przegrywała 10:13. Przewagę Ziraatu świetnym zagraniem przy siatce powiększył jeszcze Anderson. W dodatku nieźle funkcjonował turecki blok. Na tyle dał się we znaki Kaczmarkowi, że w końcówce partii zastąpił go Bartłomiej Kluth. Siatkarze z Ankary zupełnie rozbili gospodarzy, wygrywając 25:17. Liga Mistrzów siatkarzy. Ziraat Bankasi Ankara blisko pierwszego miejsca W pierwszym spotkaniu obu drużyn w Turcji ZAKSA również przegrała dwa sety, po czym odwróciła losy spotkania i przegrała dopiero w tie-breaku. Na początku trzeciego seta w Kędzierzynie-Koźlu nic jednak nie wskazywało na taki obrót spraw. Już po kilku akcjach Sammelvuo ponownie ściągnął z boiska Kaczmarka, który jeszcze raz nadział się na blok rywali. Obrońcy tytułu tracili wówczas do rywali trzy punkty. Zerwali się jednak przy zagrywkach Jakuba Szymańskiego, objęli nawet prowadzenie 10:9. Ale dobra gra gospodarzy trwała tylko kilka minut. Kiedy Anderson zablokował atak Klutha, przegrywali 10:13. Po chwili ter Maat powstrzymał na siatce Bednorza i szansa na wygranie choćby partii zaczęła szybko oddalać się od ZAKS-y. Co prawda przy stanie 19:22 trener rywali poprosił jeszcze o przerwę, ale kędzierzynianie strat nie odrobili. Przegrali 21:25, a całe spotkanie 0:3. Po porażce ZAKSA zajmuje drugie miejsce w tabeli grupy A. Może je stracić w środę, jeśli Knack Roeselare pokona za trzy punkty Olympiakos Pireus. Bezpośredni awans do ćwierćfinału LM wywalczą tylko zwycięzcy pięciu grup. Zespoły z drugich miejsc i najlepsza ekipa z trzeciej pozycji zagrają w barażach o miejsce w ósemce. Najpewniej ZAKSA właśnie w ten sposób będzie musiała przebijać się do ćwierćfinałów. Sprawdź sytuację w tabeli grup siatkarskiej Ligi Mistrzów Grupa Azoty ZAKSA: Kaczmarek, Takvam, Szymański, Janusz, Paszycki, Bednorz - Shoji (libero) oraz Gil, Kluth, Chitigoi, Zapłacki Ziraat Bankasi: ter Maat, Gunes, Anderson, Eksi, Bulbul, Camejo - Bayraktar (libero)