Partner merytoryczny: Eleven Sports

Niemcy na drodze Polaków. Stawką awans na Euro. „Nie jest kolorowo”

Reprezentacja Polski do lat 21 zagra we wtorek (godz. 17) z Niemcami w ostatnim meczu grupowym kwalifikacji do mistrzostw Europy. Wygrana zapewni biało-czerwonym awans, przy remisie szanse będą na to duże, ale porażka sprawi, że mogą czekać ich jeszcze baraże. Będzie to rewanż za porażkę 1:3. – Nie ma w nas żadnej napinki. Po prostu wyjdziemy na boisko po to, żeby zagrać dobre spotkanie i wygrać – zapewnia Adam Majewski, trener Polaków.

We wrześniu Polacy pokonali Bułgarów
We wrześniu Polacy pokonali Bułgarów /IMAGO/Newspix

Przed ostatnią kolejką eliminacji Polacy w grupie D są za liderami Niemcami i ich już nie dogonią. Na mistrzostwa Europy awansują zwycięzcy grup, trzy najlepsze drużyny z drugich miejsc, a pozostałe sześć stworzy trzy pary barażowe. Biało-czerwoni w klasyfikacji zespołów z drugich miejsc zajmują trzecią pozycję. Został im jednak mecz z najtrudniejszym rywalem - Niemcami. W przypadku porażki mogą ich wyprzedzić Belgowie i Chorwaci. Wtedy zagrają w barażach. Remis powinien dać bezpośredni awans, bo mają dużo lepszy bilans bramkowy niż te reprezentacje. A wygrana to gwarantuje.

Andrzej Klemba: Zajął pan miejsce trenera Michała Probierza w reprezentacji Polski do lat 21. Minął panu właśnie rok pracy. Jaki był ten czas?

Adam Majewski: Ten rok zleciał bardzo szybko, choć czas między zgrupowaniami czasami się dłuży. Bywa tak, że gramy co miesiąc, a potem jest pół roku przerwy, jak między spotkaniami z Bułgarią w Polsce i na wyjeździe. Dobrnęliśmy właściwie do końca eliminacji, ale czeka nas najważniejsze spotkanie. Jesteśmy w takiej sytuacji, że przed ostatnim meczem z reprezentacją Niemiec, która była faworytem tej grupy, gramy o bezpośredni awans na młodzieżowe mistrzostwa Europy.

Był pan zaskoczony ofertą PZPN?

- Tak. Wszystko się potoczyło bardzo szybko, ale często jest tak, że człowiek na coś liczy i to nie wychodzi, a nagle pojawiają się inne opcje. Dlatego padło niespodziewane pytanie, odbyło się błyskawiczne spotkanie i zapadła szybka decyzja. Zresztą wtedy już za kilka dni było zgrupowanie przed meczem towarzyskim ze Słowacją eliminacyjnym z Estonią.

Jesteśmy na finiszu kwalifikacji. Którego meczu żałuje pan bardziej - porażki z Bułgarią czy Niemcami?

- Żałuję wszystkich przegranych spotkań. Na wyjeździe z Niemcami do siedemdziesiątej minuty prezentowaliśmy się bardzo dobrze. Przegraliśmy wyłącznie na własne życzenie. Nie z powodu słabej gry czy dominacji rywala, ale ze względu na brak skuteczności. Z kolei najgorsze spotkanie w tych eliminacjach zagraliśmy z Bułgarią na Stadionie Śląskim. Jak się teraz okazuje, ta porażka bardzo skomplikowała naszą sytuację. Przegraliśmy w bardzo słabym stylu, ale takie mecze w piłce się zdarzają. Nic tego dnia nie wychodziło i to nie jednemu zawodnikowi, tylko większości i to się przełożyło na wynik. A szkoda, bo gdybyśmy wygrali, to mielibyśmy już zapewniony awans i walczyli o pierwsze miejsce w grupie. 

Rewanże, mecze z Bułgarią czy z Kosowem pokazały, że mamy bardzo duży potencjał.

~ Adam Majewski

Czyli bliżej dobrego wyniku było z Niemcami niż z Bułgarią?

- Tak, choć jeżeli spojrzy się na suchy wynik 3:1, to ktoś powie, że przegraliśmy zasłużenie i byliśmy bez szans. Jednak łatwiej było wtedy wygrać z Niemcami, co pokazuje, że mamy potencjał.

Rywale straszą - strzelili dziesięć goli Kosowu czy pięć Izraelowi.

- Jakbyśmy prześledzili wnikliwie nasze spotkania, poza oczywiście tym nieszczęsnym z Bułgarią, to w większości meczów stwarzaliśmy od 5 do 10 stuprocentowych sytuacji. Moglibyśmy pokusić się o podobne wyniki. Chociażby teraz z Kosowem, wygraliśmy 4:0, a mieliśmy wiele sytuacji. Tak samo było wcześniej z Estonią, z Bułgarią, a także z Niemcami. Mieliśmy okazje, by zdobyć pięć goli, dlatego te wspomniane wyniki nie robią wrażenia.

Miał Pan w kadrze kilku piłkarzy, którzy już otarli się o pierwszą kadrę. Dominik Marczuk, Jakub Kałuziński, Patryk Peda, Mateusz Łęgowski, Filip Marchwiński czy Kacper Tobiasz. Widać po nich, że byli już poziom wyżej? Nie marudzą?

- Celem dla każdego zawodnika, który już posmakował pierwszej reprezentacji, jest do niej wrócić. Tak było wcześniej w przypadku Kuby Kamińskiego i Nicoli Zalewskiego. Przyjechali, poznali trenera, spotkali się z zawodnikami i przekonali się, jaka jest atmosfera czy sposób gry. Myślę, że wyjeżdżali bardzo zadowoleni i nie ukrywali tego, że z przyjemnością do tej reprezentacji wrócą. Jesteśmy jakby rezerwami pierwszej reprezentacji i zawodnicy, którzy są po kontuzjach albo potrzebują odbudowy, mają możliwość wystąpić w tej kadrze. Są takie momenty w ich karierach, że w klubach grają mniej w podstawowym składzie. Niektórzy wyjechali zagranicę jak na przykład Filip Marchwiński i mają szansę, by się pokazać.

Z podstawowej jedenastki na ostatni mecz sporo problemy z graniem mają choćby obrońcy Miłosz Matysik i Patryk Peda, a gracie z Niemcami.

- Jeżeli spojrzymy szerzej na kadrę, to rzeczywiście idąc od tyłu Matysik i Peda mają problem z regularnymi występami w swoich klubach. Ich zmiennicy Łukasz Bejger dopiero wrócił po kontuzji, a Kuba Szymański raz gra w Wiśle Płock, raz nie gra. W pomocy Michał Rakoczy jest rezerwowym w Cracovii, a Marchwiński podobnie w Lecce. Filip Szymczak w Lechu jest zwykle zmiennikiem. Dlatego tak kolorowo to nie wygląda, ale przygotowujemy się do każdego spotkania osobno. Staramy się po prostu wykorzystać maksymalny potencjał danego zawodnika. Szału nie ma z tymi regularnymi występami, a to jest bardzo ważne. Chciałbym, by wszyscy grali w pierwszym składzie i takich zawodników szukamy. I na przykład ostatnio do kadry wrócił Mariusz Fornalczyk, który wywalczył sobie miejsce w Koronie Kielce czy też Antoni Kozubal, który gra w Lechu.

Z wyliczeń wydaje się, że remis z Niemcami powinien wystarczyć do bezpośredniego awansu, ale z nimi na remis nie można zagrać.

- Na pewno nie. Wygrana daje nam stuprocentowy awans na młodzieżowe Euro i na tym się będziemy skupiać. Jest też taka możliwość, że jeżeli zremisujemy, to ten punkt również wystarczy do awansu. Nawet porażka może to dać. 

To jednak tylko wyliczenia, dlatego wyjdziemy na boisko po to, żeby zagrać dobre spotkanie i wygrać.

~ Adam Majewski

Plan B jak baraże jest też zakładany?

- Jest to plus tej sytuacji, że w przypadku niekorzystnego rezultatu, awans można wywalczyć w barażu. Zawodnicy wiedzą jednak, że mają o tym nie myśleć, tylko nastawić się mentalnie, by zagrać dobry mecz, zdobyć trzy punkty i nie czekać do listopada na dodatkowe mecze.

Czego się spodziewacie po Niemcach? Typowej niemieckiej piłki, solidności i gry do końca?

- Od wielu lat funkcjonują na wysokim poziomie w każdym właściwie roczniku. Mają system, są solidni, choć może w ostatnim czasie się troszeczkę rozluźnili. Ich gra już nie wygląda tak okazale, poza oczywiście pojedynczymi spotkaniami, jak z Estonią, której Adeyemi strzelił chyba cztery gole. Teraz męczyli się z Bułgarią i wygrali 2:1, a wcześniej zremisowali z Kosowem. Także to nie jest tak, że ta drużyna nie jest do ogrania. Taki jest nasz cel.

Ten pierwszy mecz siedzi w was?

- Nie mamy w nas żadnej napinki. Nie będziemy przemotywowani, podchodzimy do tego spotkania z chłodną głową, z wiarą w umiejętności i z planem na mecz. Mam nadzieję, że to złoży się w całość i pokażemy na stadionie kawał dobrej piłki.

Rozmawiał Andrzej Klemba

Dominik Marczuk/PAWEL PIOTROWSKI/ 400mm.pl / NEWSPIX.PL/Newspix/East News
Karol Świderski i Filip Marchwiński/Grzegorz Wajda/East News
Patryk Peda (z lewej) i Filip Szymczak/Cinzia Camela / NurPhoto / NurPhoto via AFP/AFP

 

Czy organizacja igrzysk olimpijskich w Polsce jest możliwa? Aleksander Kwaśniewski odpowiedział. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem