Reprezentacja Polski przegrała w minioną sobotę z Portugalią 1:3 w swoim trzecim meczu piłkarskiej Ligi Narodów. Honorowego gola dla naszego zespołu zdobył Piotr Zieliński. Jak dotąd Biało-Czerwoni odnieśli jedno zwycięstwo i doznali dwóch porażek. W starciu przeciwko kadrze Cristiano Ronaldo w poczynaniach naszego zespołu można było dopatrzeć się wielu braków, ale nie tylko. Kibice na PGE Narodowym po raz kolejny nie stworzyli atmosfery, która towarzyszyła spotkaniom reprezentacji, choćby za czasów Jacka Krzynówka, który poza słabą grą piłkarzy Michała Probierza, nie omieszkał odnieść się właśnie do tej kwestii. Krzynówek wytyka błędy piłkarzom reprezentacji Polski. "To jest nieakceptowalne" Nie dało się nie zauważyć, że nasi zawodnicy w sobotni wieczór mieli ogromne problemy z upilnowaniem Rafaela Leo. Portugalczyk na lewym skrzydle robił właściwie to, na co miał ochotę. Nasi obrońcy nie potrafili go doścignąć i upilnować, co zdaniem Jacka Krzynówka jest nie do przyjęcia. - Rafael Leao mija kilku naszych piłkarzy i nikt nie jest w stanie go nawet sfaulować czy złapać za koszulkę! To mi się jednak - w meczu reprezentacji Polski - w głowie nie mieści - grzmi były skrzydłowy kadry w wywiadzie dla WP SportowychFaktów. - W reprezentacji Polski tak grać nie można, to jest nieakceptowalne - dodaje. Krzynówek wziął za to w obronę Maxiego Oyedele, który po debiucie w narodowych barwach spotkał się z krytyką, momentami przesadzoną, co wynika też właśnie ze słów byłego reprezentanta Polski. - Przecież to nie on się wystawił jako debiutant do pierwszego składu, od początku meczu z tak silnym przeciwnikiem jak Portugalia. Mówimy o chłopaku, który ma 19 lat, zagrał trzy mecze w Ekstraklasie i wielkiego futbolu się dopiero uczy. Powiem wprost: kiedyś się tak łatwo w reprezentacji nie debiutowało. Mam wrażenie, że selekcjoner trochę na siłę tworzy kolejnych debiutantów. Idzie tu na rekord, ale nie wiem, czy to do czegoś prowadzi. Mam wątpliwości - stwierdził. Kibicom też się oberwało. Krzynówek porównał atmosferę do swoich czasów Kibice, którzy regularnie chodzą na mecze kadry, z pewnością dostrzegają, że doping jest nieporównywalny z tym, który można usłyszeć choćby w trakcie meczów PKO BP Ekstraklasy. PZPN podejmował już różne próby ożywienia atmosfery, jak choćby zatrudnienie DJ-a lub komunikaty na zachęcające do wspierania zawodników, wyświetlana na telebimach. Próby spotkały się z negatywny odbiorem. Tę kwestię podjął także Jacek Krzynówek. - Niby trybuny wypełnione po brzegi, a klimat na Narodowym jest taki jakby to był "Piknik Country", a nie mecz piłkarski. Potencjał Narodowego jest ogromny, ale nie ma dopingu, jest tylko taki szum i szmer. Chyba nawet głośniej było po tym, jak gola strzelił Cristiano Ronaldo niż po bramce Piotra Zielińskiego. Ja osobiście już bym wolał grać na Legii, gdzie jest prawdziwy, piłkarski doping. Nam atmosfera w Chorzowie, w meczu z Portugalią w 2006 roku, bardzo pomogła. Dzisiaj reprezentacja nie może na to liczyć - ocenił emerytowany piłkarz. Być może problemy leży w tym, że kibicom skończyła się cierpliwość i piłkarze muszą zapracować sobie na to, by odzyskać ich zaufanie. Michał Probierz podkreślał, że mecze Ligi Narodów są dla niego poligonem doświadczalnym, co widać po powołaniach. Zatem prawdziwego oblicza kadry należy się spodziewać od startu eliminacji mistrzostw świata, czyli od marca przyszłego roku. Wtedy nie będzie już jednak żadnej taryfy ulgowej i zaczną się prawdziwie rozliczania selekcjonera.