Partner merytoryczny: Eleven Sports

​Dramaturgia wynikająca z niemocy

To był bardzo miły wieczór piłkarski, zwłaszcza jeśli popatrzymy na ostatecznie rozstrzygnięcia - do ćwierćfinału Ligi Konferencji awansowały dwa polskie zespoły: Legia i Jagiellonia. Do tego należy dodać to, że w rankingu klubowym awansowaliśmy na 15. miejsce, co oznacza, że szanse gry w europejskich rozgrywkach dostanie więcej zespołów z naszego kraju.

Piłkarze Legii Warszawa
Piłkarze Legii Warszawa/PAP/Piotr Nowak/PAP

Oba spotkania dostarczyły wielu emocji. W przypadku spotkania mistrzów Polski dominował strach, że za chwilę stanie się coś złego, czyli że Cercle Brugge odrobi straty z Białegostoku. Jeśli chodzi o Legię, to tym razem do niej uśmiechnęło się szczęście. Niewiele zapowiadało, że ten mecz zakończy się inaczej, niż w rzutach karnych, ale z pomocą przyszedł tym razem bramkarz rywali. Skończyło się dla nas szczęśliwie. W ćwierćfinale na naszych przedstawicieli czekają świetne marki, czyli ChelseaBetis. Można śmiało powiedzieć, że to najsilniejsze drużyny w tych rozgrywkach. Kibiców czekają więc co najmniej dwa ekscytujące wieczory. Czy któryś z zespołów ma szansę na półfinał? Będzie ciężko...

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Legia Warszawa - Molde. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

      Dariusz Dziekanowski: Mam obawy przed dwumeczem Legii z Chelsea

      Miałem okazję oglądać Legię z trybun stadionu przy ul. Łazienkowskiej i z ubolewaniem muszę przyznać, że jestem pełen obaw przed dwumeczem z ekipą z Premier League, bo wygrana z Norwegami przyszła Legii bardzo ciężko. Trener Goncalo Feio na pomeczowej konferencji podkreślał z jak trudnym rywalem udało się wygrać, ale mało kto ma świadomość, że Norwegowie nie wrócili jeszcze do ligowych rozgrywek, przez prawie trzy miesiące nie grali o punkty. Jeśli więc porównamy Molde z Chelsea, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że skala trudności będzie o wiele wyższa. W poprzednich latach oglądaliśmy warszawską drużynę prezentującą lepszy futbol, niż ten z czwartkowego wieczoru. Dramaturgia meczu była ogromna, ale wynikała ona przede wszystkim z niemocy ekipy gospodarzy. Trochę, jakby zawodnicy czekali aż rywale sami sobie zrobią krzywdę. Na pochwały zasługuje kilku piłkarzy - Kacper Tobiasz, Paweł Wszołek, Bartosz Kapustka, Artur Jędrzejczyk i Ryoya Morishita, ale to trochę za mało, żeby mieć nadzieję przed starciem z londyńczykami. 

      Legia dostała dwa prezenty od bramkarza Motoru w poniedziałkowym spotkaniu ligowym, teraz pomógł jej Jacob Karlstrøm, ale trudno liczyć, że szczęście uśmiechnie się po raz kolejny. Z drugiej strony - dobrze, że Goncalo Feio przywrócił do bramki Tobiasza, bo przynajmniej po raz pierwszy od dawna sama Legia nie rozdała żadnego prezentu. Spodziewałem się jednak lepszego widowiska pod względem piłkarskim, większej chęci ze strony stołecznych piłkarzy, by zepchnąć rywala do obrony, większej swobody w kreowaniu sytuacji. Tych było jak na lekarstwo. Dobrze, że defensywa była szczelna, ale trochę mnie martwi (a zarazem cieszy), że w tej formacji największą determinacją wykazuje się 37-letni Artur Jędrzejczyk. Jeśli Legia nawiąże rywalizację z Chelsea, to będzie znaczyło, że jej potencjał jest niewykorzystany...

      Skoro o potencjale mowa, to w międzyczasie poznaliśmy listę zawodników, którzy wezmą udział w zgrupowaniu reprezentacji Polski przed meczami eliminacyjnymi mistrzostw świata z Litwą i Maltą. Niestety, wśród powołanych nie ma ani jednego zawodnika z Legii i Jagiellonii. Jedynym reprezentantem z Ekstraklasy będzie bramkarz Lecha, Bartosz Mrozek. I wiadomo, że jest to opcja numer 3 lub 4. 

      Po raz kolejny w kadrze pojawia się na przykład Mateusz Wieteska (marne szanse na grę), a nie ma na przykład wyróżniającego się na polskich boiskach Mateusza Skrzypczaka. Jest też w kadrze krytykowany w wielu spotkaniach Paweł Dawidowicz. Trener przekonuje, że w niego wierzy i będzie pomagał się odbudowywać, a ja mam wrażenie, że Michał Probierz próbuje udowodnić coś, czego udowodnić się nie da. Trochę jest to takie widzimisię selekcjonera. Tak, jak niepowoływanie wcześniej Matty’ego Casha. Teraz Anglik z polskim paszportem wraca do drużyny. Uważam, że swoimi wcześniejszymi decyzjami Probierz niepotrzebnie rozpętał nagonkę na tego zawodnika, głównie z powodu tego, że nie zna polskiego. Mam nadzieję, że teraz przekonamy się o co chodziło w tej sprawie, czy jest im ze sobą po drodze, czy to tylko ruch, by udowodnić, że selekcjoner nie ma uprzedzeń. Tak, czy inaczej - wszyscy liczymy na 6 punktów, bo Litwa i Malta to nie Chelsea i Betis Sewilla.

      Kibice Legii Warszawa/AFP
      Piłka nożna/materiały prasowe/materiały prasowe
      piłka nożna/AFP

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje