PGE Projekt Warszawa przez fazę grupową Ligi Mistrzów przeszedł suchą stopą. Nie tylko nie przegrał żadnego spotkania, ale też został najlepszą drużyną całej pierwszej rundy rozgrywek. Dzięki temu awansował wprost do ćwierćfinału, ale w nim sam skomplikował sobie zadanie. Siatkarze trenera Piotra Grabana w pierwszym meczu w Turcji zagrali bowiem znacznie poniżej oczekiwań. Niespodziewanie ugrali w Ankarze tylko seta i drogi do awansu musieli szukać nie tylko w zwycięstwie przed własną publicznością, ale i w złotym secie. W dodatku problemy ze zdrowiem miał Kevin Tillie i jego występ stał pod znakiem zapytania. Ostatecznie dwukrotny mistrz olimpijski znalazł się w składzie meczowym, ale w szóstce nie rozpoczął. Jego miejsce zajął Niemiec Tobias Brand. Początek spotkania w wykonaniu warszawskiej drużyny był udany. Szybko uciekła aż na pięć punktów, prowadząc 11:6. Goście zmniejszyli jednak straty do dwóch punktów przy zagrywkach Joandy'ego Leala. Pochodzący z Kuby reprezentant Brazylii już w pierwszym meczu spisał się kapitalnie, a w Warszawie nękał rywali zagrywkami. PGE Projekt wkrótce znów odskoczył, ale Halkbank jeszcze raz zmniejszył dystans. Po najdłuższej akcji seta przegrywali tylko 17:18. Końcówka spotkania była jednak popisem gospodarzy. Ważne ataki skończył Artur Szalpuk, punkt zdobył blok PGE Projektu, a wynik 25:20 ustalił zagrywką Jurij Semeniuk. Argentyński trener z mocnym przekazem o Polsce. "To niewiarygodne" Siatkówka. Złoty set w walce o Final Four Ligi Mistrzów. Projekt Warszawa przegrał próbę nerwów Drugi set rozpoczął się od wyrównanej walki. Goście objęli nawet prowadzenie, kiedy z przyjęciem zagrywki nie poradził sobie Damian Wojtaszek. PGE Projekt objął prowadzenie 10:8, ale Leal błyskawicznie odpowiedział asem serwisowym. W końcu jednak warszawianie zaczęli budować sobie przewagę. Z dobrej strony w ważnych momentach pokazywał się atakujący Bartłomiej Bołądź i jego zespół zbudował sobie aż pięciopunktową przewagę przy stanie 20:15. Takiej zaliczki gospodarze już nie zmarnowali. Problemy miał atakujący Halkbanku Marek Sotola, sześć punktów zdobył za to Szalpuk i PGE Projekt wygrał 25:19. Kolejna partia to znów wyrównany początek i zmiany prowadzenia. Z wyniku 9:7 dla PGE Projektu zrobiło się 9:10 i Graban szybko przerwał grę. I jego zespół odzyskał prowadzenie, w połowie seta miał dwa punkty przewagi. I na dobre przejął inicjatywę - kontrataki kończyli Brand i Bołądź, warszawianie prowadzili już 18:13. Siatkarze z Turcji jeszcze zmniejszyli straty do dwóch punktów, ale PGE Projektu nie dogonili. Gospodarze zwyciężyli 25:20. To nie był jednak koniec rywalizacji. O awansie do Final Four w Łodzi zdecydował dodatkowy, tzw. złoty set, rozgrywany na zasadach tie-breaka. Halkbank już jedną taką partię wygrał w barażach o ćwierćfinał, kiedy pokonał Allianz Milano. Tureccy siatkarze tym razem rozpoczęli od nieudanego ataku Leala. Po chwili goście i tak jednak prowadzili. Na boisku buzowało od emocji, żółtą kartkę obejrzał Szalpuk. Gdy zagrywką popisał się Micah Ma'a, Halkbank prowadził 6:4. A w kolejnej akcji warszawianie popełnili błąd ustawienia. Różnica trzech punktów się utrzymywała, a po autowym ataku Branda gospodarze przegrywali już 7:11. W końcówce Graban próbował jeszcze przerywać grę, Bołądź zmniejszył straty do dwóch punktów. Ale potem atakujący pomylił się przy siatce, a rywale wykorzystali drugą piłkę setową. Wygrali 15:12 i to oni zagrają w Final Four. Halkbank to drugi zespół z awansem do turnieju finałowego w Łodzi. Wcześniej w Final Four zameldowała się Aluron CMC Warta Zawiercie, która ograła SVG Luneburg. Turniej w Łodzi rozpocznie się 16 maja. Oto architekt sukcesu Warty Zawiercie. Michał Winiarski stworzył "potwora" PGE Projekt Warszawa: Bołądź, Semeniuk, Brand, Firlej, Kochanowski, Szalpuk - Wojtaszek (libero) oraz Tillie, Borkowski, Wrona Halkbank Ankara: Sotola, Bidak, Kooy, Ma'a, Tayaz, Leal - Done (libero) oraz Cicekoglu, Unver, Lagumdzija