16-letnia Mirra Andriejewa była bliska sprawienia kolejnej sporej niespodzianki w Wimbledonie i pokonania w czwartej rundzie Madison Keys. Amerykanka świetnie w tym roku poczyna sobie na trawie, jej niezwykle ofensywny styl gry sprzyja zresztą sukcesom na tej nawierzchni. Wygrała wcześniej rywalizację WTA 500 w Eastbourne, na londyńskiej trawie nie straciła nawet seta. A jednak była bliska odpadnięcia w meczu z Andriejewą, choć dobrze to spotkanie zaczęła. Później szło jej gorzej, przegrywała już 3:6 i 1:4, Andriejewa miała okazję na ponowne przełamanie. Gdyby prowadziła 5:1 i miała swój serwis, pewnie byłaby już myślami w ćwierćfinale. Najpierw ostrzeżenie, później drugi raz podobna sytuacja. Podobna, ale jednak trochę inna Keys odmieniła losy tego spotkanie, z młoda Rosjanka była coraz bardziej nerwowa. Nie pierwszy raz zresztą - rakietą machała już podczas starć w Rolandzie Garrosie z Camilą Osorio czy Coco Gauff. Zawsze wtedy, gdy jej szło gorzej, gdy gubiła swój rytm. Podobnie było dziś - Amerykanka poprawiła swoją grę, zaczęła popełniać mniej niewymuszonych błędów. Odrobiła wszystkie straty, w tie-breaku wygrała kluczową akcję przy stanie 4:4, a za chwilę zapisała seta na swoje konto. I wtedy Andriejewa nie wytrzymała - rzuciła rakietą w kort, dostała za to oficjalne ostrzeżenie od szwedzkiej doświadczonej sędzi Louise Azemar Engzell. I jak najbardziej słusznie - tego typu zachowania nie powinny być tolerowane. Dramat półfinalistki Rolanda Garrosa. To koniec jej marzeń o triumfie w Wimbledonie! Trzeci set był bardzo nerwowy - Andriejewa nie wykorzystała żadnej z trzech okazji na przełamanie Amerykanki, Keys dokonała tego już w pierwszym gemie. I to ona miała inicjatywę, była znacznie bliżej awansu. Przy stanie 5:2 Andriejewa miała przewagę, ale to Amerykanka ofensywną akcją doprowadziła do równowagi. Nastolatka z Syberii ratowała sytuację wykonując ślizg - widać wyraźnie, jak wykręca stopę w stawie skokowym, a następnie podnosi rękę do góry, próbując zachować równowagę i wypuszcza rakietę z dość dużą siłą. Ta rzeczywiście spadła na trawę, ale sytuacja była diametralnie inna niż w drugiej partii. Szwedzka sędzia nie miała wątpliwości - to było niesportowe zachowanie. Andriejewa sprawiała wrażenie mocno zaskoczonej, podeszła do sędzi, mówiła: "to był ślizg, upadałam", "popełniasz błąd". Jej tłumaczenia na nic się zdały - strata punktu oznaczała piłkę meczową dla Amerykanki. A ta okazję wykorzystała, choć i tak od dobrej godziny była już zawodniczką lepszą. Decyzja pani Louise Azemar Engzel wywołała dość duże poruszenie w mediach społecznościowych. Sporo osób uważa, że Szwedka mogła sobie darować karanie zawodniczki w tej sytuacji, gdy nastolatka ratowała się po doślizgu. Zwłaszcza, że jej prawy staw skokowy dość niebezpiecznie się wygiął. Inni zaś sądzą, że Andriejewa spokojnie mogła utrzymać rakietę w dłoni, nie musiała jej wypuszczać - zwłaszcza, że wyglądało to trochę jak celowy rzut. Mirra Andriejewa zakończyła Wimbledon. Spory awans, gigantyczny zarobek Dla 16-letniej Rosjanki był to drugi turniej wielkoszlemowy w profesjonalnej karierze - po raz drugi musiała się przebijać przez kwalifikacje. We French Open doszła do trzeciej rundy, w Londynie - do czwartej. Wimbledon dał jej 262 punkty rankingowe i awans w okolice 64.-67. miejsca w rankingu, który zostanie opublikowany w najbliższy poniedziałek. To zaś oznacza, że Andriejewa nie będzie musiała grać w kwalifikacjach w kolejnych wielkoszlemowych turniejach - US Open i przyszłorocznym Australian Open. Ona bowiem niemal żadnych punktów już nie straci, może tylko zyskać. Za swój występ i wygraną w trzeciej rundzie dostała też 131 tysięcy funtów.