Tenis, szczególnie w żeńskim wydaniu, przez pozwolenie na grę zawodniczkom z Rosji i Białorusi, stał się jedną z najbardziej upolitycznionych dyscyplin, gdzie praktycznie co tydzień oglądamy różnego rodzaju manifestacje, gesty czy słyszmy wypowiedzi poszczególnych tenisistek. Nie inaczej było na Wimbledonie, gdzie gorąco było wokół Aryny Sabalenki, czy starcia Wiktorii Azarenki z Eliną Switoliną. Już po zakończeniu turnieju wybuchła kolejna afera, tym razem z udziałem mało znanej Norweżki Ulrikke Eikeri. Rywalizowała w deblu z Aleksandrą Panową z Rosji i choć odpadły z rywalizacji już w drugiej rundzie, to jednak w Skandynawii kibice długo wypominali tenisistce, że zdecydowała się na współpracę z kimś takim. Nie ma już odwrotu. Vondrousova wygadała się ws. zakładu Fala krytyki, tenisistka się pokajała Norwescy fani, bardzo mocno wyczuleni na wszelkie sprawy związane z wojną w Ukrainie i z samą Rosją, nie darowali Eikeri i w mediach społecznościowych bardzo ostro skrytykowali jej grę w parze z Panową. Doszło do tego, że tenisistka musiała przepraszać. Krytyka spadła na nią zresztą nie tylko ze strony fanów, ale również dziennikarzy. "To, co zrobiła, jest nie do usprawiedliwienia. Gra z Rosjanką to ignorancja. Zaskakujące, że Norweska Federacja Tenisowa i Norweski Związek Sportowy również jej nie skrytykowały" - grzmiał w telewizji NRK Petter Saltvedt. Oburzenie w świecie tenisa po skandalu Polowanie na czarownice W obronie koleżanki stanął jednak najlepszy norweski tenisista Casper Ruud. Jego zdaniem nikogo nie powinno obchodzić, z kim akurat zagrała w deblowej parze, skoro nie złamała żadnego zakazu. "W tym roku Rosjanom pozwolono grać na Wimbledonie. Więc nie sądzę, żeby to był problem, kogo ona wybrała, z kim powinna grać. Myślę, że to głupie polowanie na czarownice. Nie rozumiem, dlaczego miałaby przepraszać" - powiedział norweski gwiazdor.