Hubert Hurkacz nie powtórzy swojego najlepszego wyniku sprzed dwóch lat na Wimbledonie, gdy dotarł do półfinału. Dzisiaj kończy jednak zmagania w takim stylu, że tego turnieju ani on, ani polscy kibice długo nie zapomną. Hubert Hurkacz pożegnany jak zwycięzca. Cudowna reakcja wimbledońskiej publiczności Wielki spektakl zaczął się już wczoraj, a przerwała go godzina policyjna. I słusznie, choć w gruncie rzeczy nie ma przebacz dla godziny policyjnej, bo z tak rozentuzjazmowaną publicznością okoliczni mieszkańcy kompleksu kortów nie byliby w stanie zmrużyć oka. Zastanawialiśmy się, w jakiej wersji zobaczymy Hurkacza na korcie dzisiaj, po tym, jak przegrywał 0:2 w setach, mimo że zwycięstwa w obu partiach miał na wyciągnięcie ręki. Dziś udowodnił, że przynależy nie tyle do ścisłej, ile do absolutnie najściślejszej czołówki. Podniósł się mentalnie i po trzeciej partii zmniejszył straty, długo nie dając się przełamać swojemu genialnemu przeciwnikowi, 23-krotnemu triumfatorowi Wielkich Szlemów. W końcu jednak zdarzył się gem, który zaważył na porażce Polaka w czwartym secie i całym spotkaniu. Fantastycznie było jednak przeżyć na żywo to wszystko, co działo się w trakcie spotkania, a przede wszystkim po jego zakończeniu. Obaj tenisiści, od lat bardzo się szanujący, wpadli sobie w objęcia, dziękując za kawał kapitalnego spotkania. A kolejne wydarzenia właściwie przeszły wszelkie wyobrażenia. Hubert niczego lepszego w tym momencie nie mógł sobie wymarzyć. Oto otrzymał od wymagającej publiczności, przyzwyczajonej do kunsztownych widowisk, najlepszy dowód uznania. Przegrał, ale zdobył serca kolejnych tysięcy fanów. Artur Gac, Wimbledon