FC Barcelona rozpoczęła rok 2024 od ligowego, wymęczonego zwycięstwa 2:1 z ekipą Las Palmas. Piłkarze Xaviego Hernandeza przeważyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść dopiero w doliczonym czasie gry, gdy niemiecki pomocnik Ilkay Gundogan wykorzystał rzut karny. Plan na niedzielę był więc prosty - tym razem uniknąć nerwów i przekonujący sposób pokonać czwartoligowca, by w dobrych humorach udać się do Arabii Saudyjskiej, gdzie rozegrane zostaną mecze Superpucharu Hiszpanii. Puchar Króla. Fatalne obrazki tuż przed meczem FC Barcelona. Robert Lewandowski może być w szoku Trener Xavi zgodnie z oczekiwaniami dokonał kilku roszad w składzie, lecz mimo to posłał do boju drużynę naszpikowaną gwiazdami. Od pierwszej minuty zagrali między innymi Ronald Araujo, Jules Kounde, Frenkie de Jong, Raphinha czy Joao Felix. Wśród rezerwowych usiadł za to kapitan reprezentacji Polski - Robert Lewandowski. FC Barcelona - jak przystało na faworyta - już w pierwszych minutach przeprowadziła kilka ataków, lecz początkowo większość strzałów piłkarzy mistrza Hiszpanii była blokowana. A gdy już Raphinha miał przed sobą pustą bramkę, do której golkiper nie zdążył wrócić po obronieniu strzału Ferrana Torresa, przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 15. minucie doszło do kontrowersji z punktu widzenia FC Barcelona. Ferran Torres domagał się wówczas rzutu karnego po rzekomym faulu rywala, lecz gwizdek sędziego milczał, a na tym etapie rywalizacji nie mógł on skorzystać z systemu VAR. Fermin Lopez znów strzela, kontrowersje - nieuznany gol FC Barcelona Po trzech minutach wściekać mogli się się gospodarze, którzy stracili piłkę po ataku rywala. Barcelona ruszyła z kontrą, którą - po dograniu Raphinhi - skutecznie sfinalizował Fermin Lopez i mieliśmy 0:1. W 42. minucie "Duma Katalonii" mogła, a może i powinna prowadzić dwoma bramkami. Wówczas Fermin Lopez wcielił się w rolę asystenta, a do siatki trafił Joao Felix. Sędzia jednak odgwizdał spalonego, choć powtórki wykazały, że najprawdopodobniej po prostu nie miał racji. Wynik do przerwy był więc skromny, ale przewaga "Barcy" bezapelacyjna. Inaki Pena był bezrobotny między słupkami. Na drugą część gry FC Barcelona wyszła bez zmian. Szybko zmienił się za to wynik. W 51. minucie Hector Fort sprytnie zagrał piłkę w pole karne, a przy dalszym słupku dopadł do niej Raphinha, dopełniając formalności. W 64. minucie Xavi dokonał pierwszych roszad w składzie. Vitor Roque oraz Inigo Martinez zastąpili na boisku Raphinhę oraz Andreasa Christensena. FC Barcelona zaskakująco straciła dwie bramki, Robert Lewandowski z golem z karnego Tymczasem gospodarze szukali kolejnych szans do zaskoczenia Barcelony, zachęcając przy tym swoich kibiców do dodatkowego wsparcia. O emocje po drugiej stronie boiska miał zadbać za to Robert Lewandowski, który - podobnie jak Ilkay Gundogan - wszedł do gry w 72. minucie. Kilka chwil później gorąco zrobiło się w polu karnym Barcelony, ale Israel Garcia zmarnował kapitalną sytuację, uderzając głową. Emocje ostudził - jak się okazało, tylko na moment - w 88. minucie Robert Lewandowski, który wykorzystał rzut karny odgwizdany po zagraniu ręką rywala. Reprezentant Polski wykonał swój charakterystyczny nabieg, kompletnie myląc rywala, po czym kopnął piłkę lekko, po ziemi, tuż obok prawego słupka. W doliczonym czasie gry gospodarze postraszyli jeszcze mistrza Hiszpanii - do siatki trafił Marc Prat... wykorzystując "jedenastkę". FC Barcelona mimo nerwowej końcówki wygrała jednak ostatecznie 3:2 i awansowała do 1/8 finału Pucharu Króla.