Na wstępie warto zaznaczyć, że Mariusz Książkiewicz na arenie międzynarodowej reprezentuje Kanadę. Nad Wisłą nie stoczył on choćby jednego pojedynku, ale w przeszłości odwiedzał Polskę w celach treningowych. Za oceanem 35-latek spisuje się całkiem dobrze. Sam za siebie mówi bilans 11-2. Doświadczony zawodnik MMA niebawem ma zadebiutować Global Fighting League. Niestety spokojne przygotowania zostały brutalnie przerwane. Jedno z wielu wyjść na pobliski śmietnik omal nie zakończyło się dla "Żelaznego Polaka" tragedią. Z zaskoczenia zaatakował go uzbrojony w nóż napastnik. Zanim zawodnik połapał się w całej sytuacji, otrzymał cios w klatkę piersiową. Sprawca zamieszania został co prawda powalony, lecz ostatecznie zbiegł z miejsca zdarzenia. Dlaczego? Kanadyjczyk musiał czym prędzej udać się do szpitala. Szybka interwencja lekarzy uratowała fightera przed przykrymi konsekwencjami. Błachowicz rzucił nowe światło na kolejną walkę. Po porażce nie ma już śladu Zawodnik MMA przeżył koszmar. Z poważną raną trafił do szpitala Dopiero gdy sytuacja się unormowała, Mariusz Książkiewicz dowiedział się od medyków, jak niewiele dzieliło go od śmierci. "Nóż ominął serce o milimetry" - przekazał sam zainteresowany profilowi "Haymakers" na Instagramie. Co ciekawe, fighter początkowo nawet nie był świadomy tego, że został raniony nożem. "Dopiero gdy poczuł palący ból w klatce piersiowej i zobaczył dłonie całe we krwi, zdał sobie sprawę z powagi sytuacji" - czytamy na łamach "inthecage.pl". Kontrowersje po walce Błachowicza. Wszystko za sprawą jednego sędziego Debiut 35-latka w GFL stanął pod znakiem zapytania. Szybkich treningów rzekomo odradzali mu lekarze, lecz sportowiec nie zamierzał odpuścić i już wznowił przygotowania do najbliższego pojedynku. Ten nastąpi w czerwcu. "Jest wdzięczny za wsparcie swojej rodziny, ponieważ dobrze radzi sobie z następstwami, w tym potencjalnymi objawami stresu pourazowego" - napisano o Kanadyjczyku na instagramowym koneice "MARTIAL ARTS UNLEASHED".