FC Barcelona ostatni ligowy mecz rozegrała przed Bożym Narodzeniem - 20 grudnia Katalończycy pokonali 3:2 UD Almeria. Następnie podopieczni Xaviego Hernandeza zmierzyli się jeszcze z Club America w spotkaniu towarzyskim w Stanach Zjednoczonych. Później piłkarze rozjechali się natomiast po świecie i korzystali z uroków urlopu. Trudna przyszłość Roberta Lewandowskiego. Hiszpan nie pozostawił złudzeń Robert Lewandowski, wraz z żoną i córkami, zameldował się w Polsce. Po kilku dniach wrócił do klubu, który w tym samym czasie sfinalizował transfer potencjalnego następcy naszego napastnika - Vitora Roque. Młody Brazylijczyk został uprawniony do gry 3 stycznia (w środę), dzięki czemu znalazł się w kadrze meczowej na czwartkowe starcie z Las Palmas. Zgodnie jednak z oczekiwaniami usiadł na ławce rezerwowych, a miejsce w wyjściowej jedenastce utrzymał Lewandowski. Las Palmas - FC Barcelona: Gospodarze zaskoczyli Katalończyków Przyjezdni spróbowali na początku rywalizacji narzucić swoje warunki gry, ale szybko spotkały ich trudności. Najpierw w 11. minucie murawę musiał opuścić podstawowy obrońca Barcelony, Joao Cancelo. Portugalczyk nabawił się kontuzji w jednym ze starć z rywalem i nie był w stanie kontynuować gry. Zanim defensywa "Dumy Katalonii" zdołała się na nowo zorganizować, gospodarze wyszli na prowadzenie. W 12. minucie Sandro Ramirez obsłużył płaskim podaniem Munira El Haddadiego, a ten umieścił piłkę w siatce. Goście musieli więc - nie po raz pierwszy w tym sezonie - gonić wynik. Gracze z Wysp Kanaryjskich nie przestraszyli się jednak bardziej utytułowanego przeciwnika. Prezentowali się dobrze, grali mądrze i neutralizowali ofensywny potencjał Barcelony. Co więcej, sami od czasu do czasu stwarzali zagrożenie pod polem karnym przyjezdnych - jak w 28. minucie, kiedy Sandro trafił w słupek. Ostatecznie jednak do przerwy utrzymał się wynik 1:0. Robert Lewandowski ściągnięty przed czasem Po zmianie stron Barcelona ruszyła do ataku. Katalończycy przycisnęli oponentów i w 55. minucie doprowadzili do remisu. Po sporym zamieszaniu w polu karnym Las Palmas najprzytomniej zachował się Sergi Roberto, który wystawił piłkę Ferranowi Torresowi. Ten uderzył natomiast bez zastanowienia i zdobył bramkę. Wyrównanie dobrze podziałało na ekipę przyjezdną. Zepchnęła ona gospodarzy do obrony i niemal zmonopolizowała posiadanie piłki w kolejnych minutach. Wyglądało na to, że kolejny gol to tylko kwestia czasu. Xavi postanowił jednak, że za ewentualne trafienia nie będzie już odpowiedzialny Lewandowski - w 72. minucie wymienił go na Joao Feliksa. W 78. minucie w Barcelonie zadebiutował natomiast Roque - Brazylijczyk zmienił Torresa. W samej końcówce bohaterem spotkania został jednak nie on, a Ilkay Gundogan. Niemiec wykorzystał w 93. minucie rzut karny podyktowany za faul Daleya Sinkgravena (ukaranego dodatkowo czerwoną kartką). Barcelona - rzutem na taśmę - wygrała więc 2:1. Jakub Żelepień, Interia