Już nie Inaki Pena, czy Wojciech Szczęsny, za to Wojciech Szczęsny, czy Marc-Andre ter Stegen? Taki kształt przybrała obecnie debata w Barcelonie dotycząca obsady bramki. Jako że wychowanek przegrał z kretesem rywalizację o miejsce w wyjściowym składzie z byłym już reprezentantem Polski, wszystko wskazuje na to, że latem opuści on klub. Dużo ciekawsza jest sytuacja kapitana Barcy. La Liga. Szczęsny numerem jeden w bramce. Co z przyszłością Ter Stegena? Ter Stegen miał nie wrócić do gry przed końcem sezonu, jednak robi bardzo szybkie postępy w rekonwalescencji i niewykluczone, że jeszcze otrzyma za kilka tygodni zielone światło do gry. Niemiec jest bardzo ambitny i liczy, że mimo wszystko to on, a nie Wojciech Szczęsny stanie przed szansą gry w kluczowych dla sezonu spotkaniach. Trzęsienie ziemi w Turynie, Milik w centrum zamieszania. Nie ma już odwrotu Optyka większości ekspertów jest zgoła inna. Liczne głosy z otoczenia klubu wskazują na to, że Szczęsny cieszy się pełnym zaufaniem Hansiego Flicka i wcale nie powędruje na ławkę, kiedy reprezentant Niemiec wróci do gry. A tylko jeden będzie mógł grać, ponieważ Polaka zarejestrowano właśnie w miejsce 32-latka. Aby ten znalazł się w kadrze, były golkiper Juventusu musiałby zostać wyrejestrowany. Kolejny spór w Barcelonie? Ter Stegen i Szczęsny się tego nie spodziewali Zupełnie nowy punkt widzenia na przyszłość obu golkiperów przedstawiła redakcja "Diario AS". Zdaniem jej dziennikarzy, Marc-Andre ter Stegen cieszy się zaufaniem ze strony dyrektora sportowego - Deco i w oczach działacza jest absolutnie nietykalny. FC Barcelona latem nie będzie sprowadzała nikogo nowego na tę pozycję, a pomiędzy Niemcem i Polakiem będzie rozgrywała się walka o miejsce w podstawowym składzie. Niewykluczone, że Deco będzie starał się w tej kwestii naciskać na Hansiego Flicka i forsować swoją wizję obsady bramki. Ter Stegen pobiera wysoką gażę, w klubie jest od 2014 roku, a do tego jest kapitanem. W klubie panuje wiara, że mimo koszmarnej kontuzji 32-latek będzie w stanie wrócić na najwyższy poziom i przyda się jeszcze "Azulgranie". Z drugiej strony sam szkoleniowiec optował za tym, żeby klub przedłużył umowę ze Szczęsnym i pozostawił Polaka na kolejny sezon. Także 34-latek miał podjąć już decyzję o pozostaniu w stolicy Katalonii, co zakomunikował kolegom z szatni. Nie ulega wątpliwości, że największym przegranym w tej sytuacji jest Inaki Pena. Hiszpan nie wykorzystał danej mu na początku szansy i stracił miejsce w wyjściowej jedenastce. Pogrzebał tym samym swoje szanse na przyszłość w Barcelonie.