Chalidow wciąż to ma. Tak poddał znacznie młodszego przeciwnika [WIDEO]
W sobotę odbyła się gala XTB KSW 100. Chociaż widzowie mieli okazję w jej trakcie obserwować aż trzy walki o pasy mistrzowskie, żaden nie wzbudzał tak ogromnych emocji, jak pojedynek niekwestionowanej legendy federacji, Mameda Chalidowa, z najlepszym obecnie zawodnikiem wagi półśredniej, Adrianem Bartosińskim. Jeszcze przed wydarzeniem pochodzący z Czeczenii wojownik przyznawał, że niebawem zbliża się do końca kariery, ale nie wiemy, czy sobotnia gala nie wpłynie na decyzję 44-latka. Podczas walki wieczoru popisał się bowiem niezwykle efektowną akcją, która zakończyła starcie.
Mamed Chalidow podczas walki wieczoru na gali XTB KSW 100 po raz kolejny udowodnił swoje ogromne umiejętności. Wspaniałą dźwignią na staw łokciowy zakończył pojedynek z niepokonanym dotąd Adrianem Bartosińskim.
Mamed Chalidow zbliża się do końca kariery
Jubileuszowa, setna gala KSW anonsowana była jako ogromne wydarzenie. W jej trakcie fani zgromadzeni na Arenie Gliwice i przed telewizorami mieli obejrzeć aż trzy walki o pasy mistrzowskie. Wydarzeniem wieczoru był jednak pojedynek niekwestionowanych gwiazd. Z jednej strony klatki miał stanąć Mamed Chalidow, żywa legenda federacji, dla której była to 48. walka w karierze. Jego przeciwnik był bezapelacyjnie z wysokiej półki. Mowa o niepokonanym dotychczas Adrianie Bartosińskim, uznawanym za najlepszego fightera KSW w wadze półśredniej.
Panów dzieli aż 15 lat różnicy, a pochodzący z Czeczenii Chalidow nie ukrywał, że zbliża się do końca kariery.
Jest to ważne, że biorę udział w ważnych wydarzeniach i jestem w walce wieczoru i walczę na najwyższym poziomie, że jeszcze daję radę pomimo swojego wieku. Mówię to, bo to są już moje ostatnie podrygi. Ja nie wiem, ile ja zawalczę jeszcze. To będzie jedna, dwie walki? To się rozgrywa właśnie teraz: jedna, dwie, może maksymalnie trzy? Nie wiem. Tak że ja nie wychodzę do walk z perspektywy underdoga. Ja idę po historię, po zwycięstwo
~ mówił 44-latek przed walką na łamach portalu "Sport.pl"
Już w klatce udowodnił, że zaawansowany wiek nie przeszkadza mu w zaprezentowaniu się z ukochanej przez fanów strony.
Mamed jak za najlepszych lat, niesamowite zakończenie walki wieczoru
Bartosiński od początku walki udowadniał, że jego rekord to nie jest dzieło przypadku. Eksperci nie mają wątpliwości, że pierwsza runda poszła zdecydowanie na konto młodszego z wojowników. W drugiej Chalidow przejął jednak inicjatywę. Po tym, jak sam został sprowadzony, panowie wrócili do stójki tylko po to, by 44-latek spróbował czegoś szalonego. Powalił "Bartosa", zaszedł za plecy i z tej pozycji wyciągnął dźwignię na staw łokciowy. Młodszy rywal nie miał innej opcji, musiał odklepać i zaliczyć pierwszą porażkę w karierze.
Po zakończeniu walki Bartosiński był załamany. Zalał się łzami i przyznał, że nieco zlekceważył przeciwnika. Chalidow popisał się jednak klasą i z miejsca pocieszył pokonanego rywala. Kto wie, być może tak efektowne zwycięstwo sprawi, że będziemy mogli śledzić poczynania urodzonego w Czeczenii zawodnika dłużej, niż sam niedawno zapowiadał. Każdy fan sportów walki w Polsce z pewnością sobie tego życzy.