Śmiertelna wiadomość od Mike'a Tysona po walce z Paulem. Świat reaguje, setki tysięcy ludzi odpowiada
Nie byłem zwolennikiem walki Mike'a Tysona z Jakiem Paulem, ale na szczęście na końcu zwyciężył rozsądek. 27-letni showman zrozumiał, że więcej wygra wtedy, gdy zda sobie sprawę, że nie o podkręcenie tempa, a na końcu ciężkie znokautowanie 58-letniej legendy boksu chodzi w tym projekcie. Ba, sam był głównym pociągającym za sznurki, a cała koncepcja może być przemyślana na lata. Tymczasem na koncie "Żelaznego Mike'a" pojawił się pierwszy wpis po walce, który jest dramatyczny w swojej wymowie...
Konfrontacja Mike'a Tysona z Jakiem Paulem wypełniła znamiona wielkiego show. Zresztą wszystko to, co wydarzyło się na stadionie AT&T w Arlington w Teksasie i było transmitowane na całym świecie za pośrednictwem platformy Netflix, ma już swoją osobną historię w Wikipedii.
Dramatyczny wpis Mike'a Tysona: Miałem osiem transfuzji krwi
Gala, na której byliśmy świadkami świetnej, wielkiej konfrontacji Katie Taylor (24-1, 6 KO), która pokonała minimalnie, ale jednogłośnie na punkty Amandę Serrano (47-3-1, 31 KO) i obroniła mistrzowskie pasy WBA, WBO, WBC i IBF wagi superlekkiej, była kasowym sukcesem. A w szatni "Bestii" pojawili się tacy giganci boksu, jak jego byli wybitni rywale Evander Holyfield i Lennox Lewis.
Nie rozumiałem tylko, dlaczego najmłodszy w historii i były niekwestionowany mistrz świata wszechwag zgodził się, aby walka, regulaminowo odbiegająca od jego wszystkich i największych pojedynków (krótsze rundy i większe, bardziej miękkie rękawice), a finalnie przegrana jednogłośnie na punkty - została wpisana do oficjalnego bilansu. Tak zwanego rekordu.
Przypomniałem sobie jednak, że odpowiedź przynoszą ostatnie wypowiedzi Tysona przed galą. W nich w drobny pył rozbija doniosłość słowa "spuścizna". - Co mnie obchodzi moje dziedzictwo? Nigdy nie wiedziałem, czym jest dziedzictwo, a ludzie zaczęli rzucać tym słowem tak swobodnie. Dziedzictwo brzmi dla mnie jak ego. Niedługo umrę. Kogo obchodzi, co ktoś pomyśli o mnie, kiedy umrę? - perorował w rozmowie z amerykańskimi mediami.
Okazuje się, że choćby w ostatnich dniach nieprzypadkowo na lewo i prawo opowiadał o tym, jak kruche jest nasze życie...
W nocy polskiego czasu ukazał się pierwszy wpis na koncie Mike'a Tysona od czasu zakończenia walki z Paulem. W nim "Bestia" zwraca uwagę na tragedię, która była bliska kilka miesięcy temu, ale zdołał ocalić swoje życie. Z pomocą służb medycznych. Wpis geniusza wagi ciężkiej jest szerszy, bo dotyka także bezpośrednio walki z młodszych o trzy dekady youtuberem i mającym pewne ambicje bokserskie Paulem. W dodatku rozstrzyga, że to, co zrobił, było incydentalne.
- To jedna z tych sytuacji, kiedy przegrałeś, ale i tak jesteś zwycięski. Jestem wdzięczny za ten wieczór. Nie żałuję, że wszedłem do ringu po raz ostatni. W czerwcu prawie umarłem. Miałem osiem transfuzji krwi. Straciłem połowę krwi i 25 funtów (ponad 11 kilogramów - przyp.) w szpitalu. Musiałem walczyć, żeby wrócić do zdrowia, więc wygrałem
~ napisał Mike Tyson
A następnie dodał: - To, że moje dzieci widzą, jak stoję twarzą w twarz i kończę ośmiorundową walkę z utalentowanym zawodnikiem o połowę młodszym ode mnie, przed wypełnionym po brzegi stadionem Dallas Cowboy, jest doświadczeniem, o które żaden mężczyzna nie ma prawa prosić. Dziękuję - zakończył weteran, który - co pokazało to show - wciąż cieszy się globalną, gigantyczną popularnością. Zaś jego wpis w mgnieniu oka rozprzestrzenił się globalnie, na samej tylko platformie X mając w momencie publikowania niniejszego materiału 740 tysięcy reakcji, a jego zasięg wynosi już 22 miliony.