Kiedy przed rokiem Asseco Resovia rywalizowała z SVG Luneburg w finałowym dwumeczu Pucharu CEV, rewanżowe spotkanie rozgrywała u siebie. Tym razem gościła rywali w hali Podpromie już w pierwszym meczu, potrzebna więc była jej jak największa zaliczka przed rewanżem w Turcji. Najlepiej wygrana za trzy punkty, czyli 3:0 lub 3:1. Po raz kolejny rzeszowianie musieli jednak radzić sobie z potężnymi osłabieniami. Od dłuższego czasu w ich składzie nie ma libero Pawła Zatorskiego, który musiał poddać się operacji biodra. Do tego nadal w pełni gotowy do gry nie jest Bartosz Bednorz, jeden z ofensywnych liderów drużyny. Przyjmujący doznał kontuzji w czasie półfinałowego meczu z VB Tours i od tamtej pory nie gra. W środę co prawda był już w składzie meczowym, wykonał nawet atak w czasie rozgrzewki, ale cały mecz przesiedział na ławce. Jego zmiennik, Lukas Vasina, rozpoczął jednak mecz znakomicie. Najpierw popisał się asem serwisowym, a potem to po jego sprytnym zagraniu Asseco Resovia objęła prowadzenie 9:7. Przewagę do trzech punktów powiększył Klemen Cebulj, ale Ziraat szybko doprowadził do remisu 12:12. Po kilku minutach wyrównanej gry to goście odskoczyli na dwa punkty przy stanie 15:17, kiedy to Cebulj nie poradził sobie z serwisem Trevora Clevenota. Polski zespół odzyskał jednak prowadzenie po kolejnej punktowej zagrywce Vasiny. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, duże emocje były na ławce Turków, co skończyło się żółtą kartką dla ich drugiego trenera. Pod siatką nadal jednak buzowało, arbiter kilka razy wzywał do siebie kapitanów. O wyniku seta przesądziła gra na przewagi, w której wygraną 27:25 zapewnił Resovii blok - zatrzymał atak Matthew Andersona. Puchar CEV. Olbrzymie emocje w Rzeszowie. Czerwona kartka i dyskusje pod siatką Początek drugiego seta to nadal wyrównana walka. Ziraat uciekł jednak na cztery punkty przy wyniku 10:6, gdy najpierw w rozegraniu, a potem w bloku błysnął Murat Yenipazar, były zawodnik Barkomu Każany Lwów. Gospodarze błyskawicznie doprowadzili jednak do remisu 11:11 - w bloku błysnął Dawid Woch, w ataku Stephen Boyer. Potem tureccy siatkarze uciekli na trzy punkty po asie serwisowym Andersona, ale Resovia znów szybko wyrównała. Po raz trzeci ta sztuka się jej jednak nie udała. W ataku pomylił się Cebulj, po drugiej stronie skuteczny był Wouter Ter Maat i goście wygrali 25:21. Trzecia partia to dobry początek Ziraatu, ale też odpowiedź Cebulja asem serwisowym, po którym Resovia prowadziła 7:6. Goście ponownie jednak zyskali trzypunktową przewagę, kiedy zagrywkami rywali znów nękał Clevenot. Pod siatką nadal iskrzyło, tym razem żółtą kartkę obejrzał Boyer. Rzeszowianie odzyskali prowadzenie przy stanie 12:11, kiedy błąd popełnił Ter Maat. Z czasem udało im się dołożyć drugi punkt do tej przewagi. Turcy jeszcze raz wyrównali, ale końcówka to był już popis Resovii. Po długiej akcji wykończonej atakiem Boyera kapitan drużyny Karol Kłos aż złapał się za głowę. Sam środkowy po chwili popisał się efektownym blokiem, a niesieni dopingiem rzeszowianie wyprawiali też cuda w obronie. I to oni wygrali 25:23. Nieźle prezentowali się też na początku czwartej partii, choć zmiany obrazu gry nie było. Gdy tylko jeden z zespołów zyskiwał choćby dwa punkty przewagi, rywale szybko ją niwelowali. Tureccy siatkarze sami podarowali rzeszowianom punkt, kiedy niespodziewanie czerwoną kartką ukarany został Bedirhan Bulbul. To nie wybiło jednak Ziraatu z rytmu. Kiedy zablokowali na prawym skrzydle Vasinę, objęli prowadzenie 17:15. Gospodarze odpowiedzieli kolejnym blokiem na Andersonie. W końcówce było jeszcze sporo emocji, ale ważnego ataku nie skończył Kłos, za to punkt na wagę wygranej gości 25:23 zdobył Anderson. Tie-break zaczął się jednak dla gospodarzy źle, bo od trzech przegranych akcji. Przy wyniku 5:1 dla Turków trener Resovii Tuomas Sammelvuo nie wytrzymał i poprosił o przerwę. Po rzeszowskiej stronie szwankowała skuteczność, ale pomógł blok i różnica zmalała do punktu. Remis 7:7 dał Boyer, ale dwa kolejne punkty zdobyli goście. Przed końcówką mieli już trzy punkty przewagi, ale Resovia doprowadziła do remisu 13:13. W grze na przewagi lepsi okazali się rywale z Turcji, którzy wygrali 19:17. Rewanż w Ankarze zostanie rozegrany 9 kwietnia. Wcześniej rzeszowianie zagrają w drugim ćwierćfinale PlusLigi z Aluron CMC Wartą Zawiercie. Z Rzeszowa Damian Gołąb