W przedsezonowym wywiadzie świetny ekspert od krajowego basketu, Karol Wasiek mówił nam, że każda wygrana Trefla Sopot w prestiżowym pucharze EuroCup będzie ogromnym sukcesem. W ósmym meczu mistrzowie Polski mieli bardzo trudne zadanie, rywalem był Hapoel Tel-Awiw niepokonany w bardzo silnej lidze izraelskiej. Zresztą w tych rozgrywkach nie ma słabych zespołów - Trefl Sopot nie miał wielkich szans i uległ Hapoelowi 64:93. To nie jedyna zła wiadomość. Druga jest taka, że spotkanie śledziło w ERGO ARENIE niestety bardzo nieliczna publiczność, wśród których było 14 hałaśliwych kibiców klubu z Izraela. A szkoda, bo było kogo podziwiać w barwach gości. Patrick Beverley zaczął od dwóch niecelnych rzutów, trafił dopiero za trzecim razem i był to od razu rzut za trzy punkty. Amerykański rozgrywający jeszcze w tym roku grał w play-off NBA w Milwaukee Bucks, ogółem ma na koncie 750 spotkań w amerykańskiej lidze zawodowej. Co ciekawe, był to jedyny celny rzut "PatBeva" w pierwszej połowie. Drugim koszykarzem który trafił do kosza dla Hapoelu był Brazylijczyk Bruno Cabaclo, on ma na koncie "zaledwie" 120 meczów w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Początkowo mistrzowie Polski radzili sobie zaskakująco dobrze, dopiero w końcówce pierwszej kwarty sopocianie przestali trafiać z czystych pozycji, a ich obrona rozstępowała się niczym Morze Czerwone i przewaga "Czerwonych Diabłów" osiągnęła sześć punktów - 22:16. Trefl Sopot uległ Hapoelowi Tel-Awiw 64:93 w EuroCup W 14. minucie przewaga gości osiągnęła wielkość dwucyfrową - było 30:20 po celnym rzucie z dystansu Marcusa Fostera. Dla Trefla za trzy punkty trafił Jakub Schenk, ale goście rozpoczęli ucieczkę i festiwal rzutów zza łuku, na który mistrzowie Polski nie mieli odpowiedzi. Druga kwarta zakończyła się prawie identycznym rezultatem jak pierwsza co w efekcie dało 13-punktowe prowadzenie gości - 45:32. Po kolejnej "trójce" Schenka prowadzenie gości spadło poniżej punktów - 38:47. To było wszystko na co było stać Trefla w tym meczu. Wyższy bieg włączył Beverley, rzutami z dystansu starał mu się dotrzymać kroku Kanadyjczyk Aaron Best, który popisał się m.in. akcją "3+1". Przed ostatnią kwartą losy spotkania były w praktyce przesądzone - Hapoel prowadził 67:50. Na siedem minut przed końcem przewaga gości przekroczyła 20 punktów - było już 52:73. Ostatecznie spotkanie zakończyło się aż 29-punktową wygraną Hapoelu - 93:64. Na kolejne spotkanie sopocianie udadzą się na Wyspy Kanaryjskie, by w meczu z Dreamland Gran Canaria szukać pierwszej wygranej w EuroCup. Trefl Sopot - Hapoel Shlomo Tel-Awiw 64:93 (16:22, 16:23, 18:22, 14:26)