Jakkolwiek to zabrzmi, w ostatnich kilku dniach Teksańczycy byli jedną z najbardziej imponujących drużyn w NBA. Zespół Jeremy'ego Sochana, pomimo braku dwóch liderów w postaci Victora Wembanyamy oraz De’Aarona Foksa, wygrał aż trzy mecze z rzędu i dość niespodziewanie mógł pochwalić się jedną z lepszych serii na tym etapie rozgrywek. Niestety dobra passa zakończyła się kilka godzin temu. Na czwarty triumf nie pozwolili zawodnicy Detroit Pistons. Walczący o fazę play-off gospodarze zdemolowali niżej notowanych przeciwników zwłaszcza w drugiej kwarcie. Podczas niej Spurs nie potrafili zdobyć punktów z gry przez ponad dziesięć minut. W tejże części spotkania uzyskali zaledwie dwanaście "oczek", co było równoznaczne z końcem marzeń o kolejnym zaskakującym wyniku. Finalnie skończyło się na pogromie, bo miejscowi triumfowali 122:96. Odnaleźć się na terenie rywala nie potrafił Jeremy Sochan. Nasz rodak na parkiecie przebywał przez niecały kwadrans i uzyskał zaledwie dwa punkty. Było to jedno z najgorszych spotkań za oceanem w wykonaniu 21-latka w całej dotychczasowej karierze. Pozostali jego koledzy także się nie popisali i stąd tak wysoka przegrana. Większych zastrzeżeń do siebie nie mógł mieć chyba tylko Devin Vassell, zdobywca dwudziestu sześciu "oczek". Sochan show. Wybuch formy Polaka i tlen dla Spurs San Antonio Spurs zakończyli imponującą serię. A na horyzoncie starcia z gigantami "Spudłowaliśmy kilka naprawdę niezłych rzutów. Nie potrafiliśmy przebić się przez ich początkowy opór ani fizyczność, którą nam narzucili. Często nas spychali, nie byliśmy też w stanie wypracować przewagi. Nie stawialiśmy wystarczająco dobrych i fizycznych zasłon. Stracenie 60 punktów w jednej połowie, gdy nasza ofensywa tak słabo funkcjonowała, wywarło ogromną presję na naszą defensywę" - przekazał Mitch Johnson, cytowany przez "probasket.pl". Sochan wreszcie się doczekał. Wygrany mecz i nieoczekiwany bohater Spurs Porażka to niejedyne zmartwienie teamu z San Antonio. Fatalnie układa się dla niej terminarz najbliższych spotkań. W dwóch kolejnych "Ostrogom" przyjdzie się zmierzyć z głównymi kandydatami do tytułu, a więc Cleveland Cavaliers oraz Boston Celtics. Detroit Pistons - San Antonio Spurs 122:96 (30:22, 30:12, 28:35, 34:27)