To był mecz zdecydowanego lidera tabeli (Anwil Włocławek miał bilans 14-1) z wiceliderem tabeli ORLEN Basket Ligi - Trefl Sopot miał średni początek sezonu, ale ostatnio złapał serię 8-1, dlatego w mocno zapełnionej ERGO ARENIE (około pięciu tysięcy widzów) mieliśmy prawdziwy ligowy szczyt. Ostatecznie lepszy okazał się wicelider Trefl, który zasłużenie pokonał Anwil 76:71. Atmosfera była niczym w meczu play-off - być może te drużyny zmierzą się jeszcze w tym sezonie w walce o najwyższe zaszczyty ligowe? Lepiej zaczęli goście, dopingowani przez liczną grupę fanów z Włocławka, prowadzili 10:4. Goście byli skuteczni z dystansu (3/4 celne rzuty za 3 punkty, w tym dwie trójki świetnego w tym elemencie gry Jakuba Garbacza), ale pierwsza kwarta zakończyła się ostatecznie zasłużonym remisem, po 22. Druga kwarta zaczęła się od skutecznego rzutu Jakuba Musiała za 3, zaraz poprawił ex-Anwilowiec Jarosław Zyskowski, a trzeci faul zaliczył lider lidera tabeli Victor Sanders. Pierwsze punkty w drugiej kwarcie goście zdobyli dopiero przy stanie 31:22 dla Trefla. Po serii aż pięciu skutecznych rzutów wolnych świeżo upieczonego Polaka Luke’a Petraska deficyt gości zmalał do trzech punktów - 32:35. Po kolejnej "trójce" Garbacza (11 punktów do przerwy) Anwil był już o krok za Treflem, ale kwartę zakończył rzut dystansowy Jakuba Schenka i to gospodarze schodzili na przerwę z pięciopunktową przewagę - 44:39. Trefl Sopot lepszy od Anwilu Włocławek - 76:71 Na cztery minuty przed końcem trzeciej kwarty po "trójce" Austona Barnesa, Trefl osiągnął największą do tej pory przewagę w meczu - aż 10 punktów - 55:45. Wówczas, gdy wydawało się sopocianie odjadą na dobre wreszcie w meczu pojawił się Sanders, który trafił z dystansu zaraz poprawił Igor Wadowski i przewaga stopniała do jednego punktu - 55:54. I znów zwrot akcji, kwarta zakończyła się rzutem za trzy Schenka i to miejscowi weszli w ostatnią kwartę z ośmiopunktową przewagą - 62:54. Końcówka, jak na mecz na szczycie przystało była dramatyczna - gdy na trzy minuty Anwil Włocławek doszedł na cztery punkty, rzutem z dystansu popisał się węgierski rozgrywający Benedek Varadi i Trefl Sopot miał wygraną na wyciągnięcie ręki. Jednak zaraz czwartą trójką zrewanżował się Garbacz. To nic wobec świetnej dziś gry Mikołaja Witlińskiego, który prawie się nie mylił. Na 100 sekund przed końcem przewaga Żółto-Czarnych wynosiła osiem punktów. Przewagę udało się dowieźć do końca - Trefl ostatecznie pokonał Anwil 76:71, to dopiero druga porażka włocławian w tych rozgrywkach ligowych. Trefl Sopot - Anwil Włocławek 76:71 (22:22, 22:17, 18:15, 14:17) Maciej Słomiński, INTERIA