Gdy Nicola Zalewski zmieniał klub z AS Roma na Inter Mediolan, wielu pukało się w głowę. W końcu nietrudno stwierdzić, że reprezentant Polski zdecydował się odejść z gorszego zespołu do lepszego. Wystarczy spojrzeć na to, że właśnie zespół z Mediolanu jest aktualnym mistrzem Włoch oraz wciąż walczy w Lidze Mistrzów, a ekipa z Rzymu jak na razie marzy o tym, aby zakończyć sezon w czołowej czwórce. Probierz odpowiada na zarzuty z wywiadu Lewandowskiego. "Rozmawialiśmy kilka razy" Pierwsze kilka tygodni w Mediolanie pokazały jednak, że Zalewski faktycznie może mieć rację i postawienie na przenosiny do Mediolanu nie musi być wcale pozbawione sensu. Już pierwsze minuty w nowych barwach przyniosły potwierdzenie tej tezy. Zalewski zadebiutował w derbach Mediolanu i zaliczył kapitalne wejście. Zalewski wrócił do gry. W końcu Od momentu, gdy Polak pojawił się na murawie, każda kolejna akcja Interu przechodziła przez niego. Dodatkowo Nicola zdołał także zapisać się w protokole meczowym, notując bardzo inteligentną asystę na wagę remisu. W kolejnych spotkaniach w koszulce zespołu z Mediolanu potwierdził swoją jakość, niektórzy zaczęli się nawet domagać wyjściowego składu dla Zalewskiego. Niestety jednak pod koniec lutego przyszły złe wieści, bo Zalewski doznał kontuzji. Bolesna porażka i od razu pilny komunikat. Trener klubu Ekstraklasy zwolniony Wydawało się, że powinien wrócić do gry przed zgrupowaniem reprezentacji Polski. Ostatecznie na nim się nie pojawił i przez ten czas mógł w spokoju wyleczyć swój uraz tak, aby być dostępnym do gry. Simone Inzaghi oczywiście z dużym spokojem podszedł do wprowadzenia Zalewskiego do gry ponownie. W związku z tym nasz reprezentant pojawił się na murawie w 76. minucie spotkania ligowego z Udinese. Chwilę przed jego wejściem goście strzelili gola kontaktowego. Ostatecznie jednak wynik się nie zmienił i Inter zainkasował cenne trzy punkty. Szansa na kolejne minuty już w środę 2 kwietnia. Wówczas Inter zagra w Pucharze Włoch z Milanem.