Iga Świątek na kilka tygodni zniknęła z kortów i odwoływała udziały w kolejnych turniejach. Wiele wskazywało na to, że takie decyzje podejmuje ze względów prywatnych, ale pod koniec listopada okazało się, że w jej sprawie toczyło się dochodzenie antydopingowe. Wszystko przez wykrycie w jej organizmie trimetazydyny. Świątek przez długi czas walczyła o oczyszczenie swojego nazwiska. Ostatecznie to się udało, bo udowodniła, że zakazana substancja pochodziła z zanieczyszczonego leku, a konkretnie melatoniny, którą zażywała na problemy ze snem. Mimo wszystko została zawieszona na miesiąc, a okres karencji upłynął 4 grudnia. W tenisowym środowisku rozgorzała dyskusja o całej procedurze związanej z wykryciem zakazanych substancji w organizmie zawodników. Trener szczerze o Świątek. Zwraca uwagę na ważny szczegół Eksperci i kibice zauważyli, że nie wszyscy traktowani są równo. Często zestawiano przykład Kamila Majchrzaka, który został zdyskwalifikowany na 13 miesięcy, choć ostatecznie udowodnił swoją niewinność. Tymczasem Janik Sinner, którego test antydopingowy wyszedł pozytywnie, mógł występować na kortach i nie przerywając gry, czekał na ostateczny werdykt. Co prawda został oczyszczony z zarzutów, ale gdyby nie informacja o uniewinnieniu, kibice nie wiedzieliby o problemach Włocha. Żąda dożywotniej dyskwalifikacji Świątek. Odpowiedź przyszła natychmiast, mocna riposta I to budzi największe kontrowersje. O zdanie zapytany został były szkoleniowiec Majchrzaka, Tomasz Iwański. Trener w rozmowie z "Faktem" zwraca uwagę na źle skonstruowane przepisy i nie wierzy, aby Świątek brała zakazane substancje świadomie. "Myślę, że przepisy WADA są beznadziejnie skonstruowane. Myślę, że Iga nigdy świadomie nie wzięłaby niczego niedozwolonego, podobnie jak np. Kamil. Moim zdaniem zawodnik powinien być karany po zakończeniu dochodzenia" - uważa szkoleniowiec. Dodaje jednocześnie, że przepisy powinny być stosowane wobec wszystkich tak samo. "Jeśli są przepisy, które mówią, że w momencie, w którym znajduje się w organizmie zawodnika cokolwiek niedozwolonego, to jest on automatycznie zawieszony do wyjaśnienia, bo tylko zawodnik odpowiada za to, co jest w jego organizmie. To tak długo, jak te przepisy obowiązują i nie ulegną zmianie, powinny być stosowane równo wobec wszystkich graczy w tym takich, jak Sinner czy Świątek" - stwierdził były szkoleniowiec Majchrzaka.