Adam Małysz to dziś niekwestionowana legenda skoków narciarskich. Choć mężczyzna od lat przebywa na "sportowej emeryturze", nadal jest blisko tej dyscypliny, bowiem pełni funkcję prezesa Polskiego Związku Narciarskiego. Bez wątpienia od lat największym wsparciem dla Adama jest jego żona Izabela, która zawsze była obok. Kobieta zajęła się też domem i wychowaniem ich córki Karoliny, dzięki czemu Małysz mógł w pełni poświęcić się skokom. Jak wyznał otwarcie sam sportowiec, być może to dzięki jego częstej nieobecności w domu udało im się tyle lat przetrwać razem. Małysz otwarcie o małżeństwie z Izą: Talerze poleciały "My jesteśmy bardzo normalną rodziną, czyli i się pokłócimy, (...), ale i talerze gdzieś tam poleciały, ale jakby zawsze wychodziliśmy z takiego założenia, że nie sztuką się jest pokłócić, sztuką jest się pogodzić i to jest chyba najważniejsze. Oczywiście zawsze są jakieś nieporozumienia, ja też się zawsze śmiałem, że może i dlatego jesteśmy tak długo, że nas w zasadzie jest bardzo mało. Ja cały czas byłem w rozjazdach i my cały czas, jakby mimo wszystko się dalej siebie uczymy" - opowiedział w szczerym wywiadzie w programie TVP Sport "To zależy". Potem dodał, że między nim a Izą "nie ma tak zwanych cichych dni więcej niż 1-2 dni", choć "bywało tak, że było dużo dłużej". "Ja się zawsze śmiałem, że byliśmy tak po niemiecku, czyli nie umieliśmy się komunikować, bo innymi językami rozmawialiśmy" - wyznał wówczas skoczek. Niezapowiedziany gość w domu Małyszłów. Iza wyszła tylko na chwilę, a po powrocie taka "niespodzianka" Dziś Adam w domu bywa zdecydowanie częściej, co cieszy jego żonę. Izabela chętnie dzieli się w sieci licznymi zdjęciami z ich wspólnych wyjazdów wakacyjnych. Do tego relacjonuje fanom, co dzieje się w ich domu w Wiśle, gdy tylko wydarzy się coś ciekawego. Tak też było ostatnio, gdy do domu Małyszów zawitał niezapowiedziany gość. Żona Adama tylko na chwilę wyszła pozałatwiać sprawunki, a po powrocie na tarasie czekała na nią niezła niespodzianka. Jak się okazało, postanowił zadomowić się u nich... bażant łowny, który ani myślał opuszczać ich tarasu po powrocie pani domu. Cała rodzina szybko polubiła nowego towarzysza, ale finał był naprawdę niespodziewany. Iza Małysz postanowiła nadać mu nawet imię, a na tym nie koniec! "Edek jest nie do zdarcia. Postanowiliśmy go adoptować" - ogłosiła na Instagramie żona Małysza.