Mateusz Wróblewski, INTERIA: Skąd decyzja o tym, by w ogóle razem z Rufinem Sokołowskim taki list wystosować? Jerzy Synowiec, Były prezes Stali Gorzów: - Skąd decyzja? Ja i Rufin Sokołowski kochamy żużel od kilkudziesięciu lat. Byliśmy prezesami w klubach, nadal interesujemy się tym sportem i nadal piszemy na jego temat. Serce nas zaczęło boleć i to bardzo, kiedy zobaczyliśmy, że do żużla zaczynają wchodzić na zasadzie widzimisię spółki Skarbu Państwa, czyli spółki nas wszystkich, które łożą pieniądze na wybrane przez siebie kluby. Co w tym złego? - To oczywiście rozchwiało system ligowy i uważam, że doprowadzi do całkowitej zapaści sportu żużlowego. To sport niszowy, w którym nie ma stu, czy dwustu zespołów. Jest ich ledwie 20 i myślę, że takie działania, które w zamyśle tych, którzy dają pieniądze Motorowi Lublin mają przynieść coś pozytywnego doprowadzą do krachu. Dlaczego tak pan sądzi? - Dlatego, że sensem rozgrywek sportowych w jakiejkolwiek dziedzinie jest równość szans, a w tym przypadku o tej równości trudno mówić. Tworzy się klub, który ma raptem sześć lat tradycji i mówię tu o Motorze Lublin. Lublinianie nie mają żadnego wychowanka, dostają gigantyczne pieniądze, ściągają najlepszych zawodników świata i mają zarezerwowany medal. Nie może być tak, że nie liczą się emocje kibiców, sponsorzy regionalni, nie liczą się wychowankowie, liczy się tylko kasa sypnięta przez SSP, która jest własnością nas wszystkich. Tam są też moje pieniądze! Czy poprzez wcześniej wspomnianą zapaść sportową w sporcie żużlowym ma pan na myśli fakt, że Motor Lublin może stać się hegemonem, któremu trudno będzie odebrać mistrzostwo Polski? Ma wsparcie innych osób ze środowiska żużlowego Czuje Pan także wsparcie innych w swoim działaniu? M.in. Prezydent Leszna Łukasz Borowiak pisał, że mistrzostwo Polski zdobył Skarb Państwa. - I ma rację. Czuję wsparcie i to nie tylko Władysława Komarnickiego, który wypowiedział się, że stanie na uszach, by Motor Lublin pieniędzy nie dostał, a to możliwe. W podobnym tonie wypowiedział się Leszek Tillinger. Dzwoniło do mnie też kilku innych prezesów, którzy mówili, by iść w tę stronę. Problem w tym, jakich narzędzi użyć. Bojkotu? Bojkot Motoru Lublin to hasło wywoławcze, które ma wprowadzić do otwartej dyskusji. Tylko Motor przyparty do ściany będzie chciał dyskutować, a nikt takiego przyparcia jeszcze nie zrobił. Myślę, że nasze wystąpienie będzie pierwszym krokiem. Cała liga się zgadza, tak być nie może! Nie ma równej dyskusji, jeśli ktoś ma 30 milionów ze Skarbu Państwa, a ktoś inny 3 miliony. Oni stoją w kolejce do kardy! Trener zdradził nazwiska Chce ich puścić z torbami Naprawdę aż tak przyparłby pan Motor Lublin do ściany, by bojkotować ich mecze i nie jeździć na wyjazdy? - Nie chodzi o to, by w ogóle nie jeździć. Najlepszym bojkotem jest wysłanie tam juniorów po licencji. Widzę te tłumy na trybunach i radość ze zwycięstwa 75:15. Myślę, że to byłaby najlepsza kara dla Motoru Lublin, a oni mają za uszami dużo! Piotra Śwista i Leigh Adamsa, człowieka pokrzywdzonego przez los do dziś nie rozliczyli. Oni uważają tak: jesteśmy winni komuś pieniądze? To ogłosimy upadłość, zawiążemy nową spółkę i nie jesteśmy winni pieniędzy innym. Tak było za pierwszym i drugim razem, a teraz wpadli na pomysł, by czerpać pieniądze od nas wszystkich. I to bez naszej zgody. Mojej zgody na to nie będzie! Nie byłoby panu najzwyczajniej szkoda kibiców Motoru Lublin, którzy wypełniają stadion i tak naprawdę nie mają nic wspólnego ze spółkami Skarbu Państwa, bo to nie oni podpisują umowy? - A czy ci kibice żałują niektórych klubów w Polsce, które mają skromne budżety, ledwie im starcza na opłacenie elementarnych potrzeb zawodników i pracowników? Nie mogliby się z nimi podzielić albo za pośrednictwem spółek Skarbu Państwa albo sami? Nie szkoda mi tych kibiców! Pamiętam czasy, gdy na stadion przychodziły dwa psy z kulawą nogą! Nikt więcej ich meczów nie chciał oglądać. Pamiętam mecz Stali Gorzów z Lublinem 70:20 u nich, na ich torze. Wówczas sytuacja była taka, że Lublin był biedny. Nazwałby ich pan kibicami sukcesu? Jego klub też wspiera Skarb Państwa Stał pan za streami klubu z Gorzowa. Gorzowianie także są wspierani ze spółek Skarbu Państwa. Jak się pan do tego ustosunkuje? - Zgoda, ale nie chodzi o to, by nikogo nie wspierać, tylko o rozmiar wsparcia. Gorzów dostaje 100 czy 150 tysięcy od SSP i to jest wysokość wsparcia, na jaką mogą liczyć też inne kluby. Przy kilkunastu milionach Lublina to różnica, której nie ma nawet sensu omawiać. Każdy jakieś pieniądze pobiera. Widzi pan jakieś wyjście z sytuacji? - Spółki niech sponsorują całą ligę lub cały żużel, a nie wybrane kluby. To nie są prywatni właściciele z miasta Lublin, którzy mają kaprys dać pieniądze komuś tam. Tacy bogaci ludzie w Polsce są i jeśli będą chcieli w tym rozmiarze wspierać klub, to ich sprawa. SSP nie są prywatną własnością i nie mają prawa szastać pieniędzmi nas wszystkich. Dojdzie do paranoi, bo w piłce nożnej LZS Pierdziszewo Górne z 7. ligi dostanie nagle 10 milionów i w kilka sezonów będzie grało w Ekstraklasie, a zostanie wycofane, jak się dopływ pieniędzy skończy. Tak odpowiada kibicom, którzy nazwali go frustratem Czytał pan odpowiedź kibiców z Lublina? Jak się pan ustosunkuje do niej? Nazwali pana frustratem, krzykaczem. - Frustratem byłbym, gdybym to ja zarządzał Stalą Gorzów i mnie by to osobiście dotyczyło. Jestem teraz tylko kibicem lubiącym żużel. Nie jest to zatem kwestia frustracji, czyli rozżalenia, połączonego z jakąś goryczą. Jestem człowiekiem, który stoi z boku i swoją pozycją, którą wyrobiłem przez kilkadziesiąt lat mogę zwracać na pewne rzeczy uwagę. Nie śmiałem się z kibiców Lublina, kiedy dostawali w łeb do 20 punktów i to całkiem niedawno. Było mi ich szkoda, ale wówczas rozgrywało się to na zasadach równej walki sportowej. Z jednej strony brak zaradności z drugiej strony zaradność. Nie uważa pan, że działania pana i Rufina Sokołowskiego doprowadzą do tego, że SSP w ogóle wycofają się z finansowania żużla? - Wielkiej szkody nie będzie. Myślę, że i tak się wycofają, ponieważ nowe władza zakaże rozrzucania pieniędzy. SSP powinny wspierać różne dziedziny życia, ale niekoniecznie sport i to zawodowy. Jeśli już chcą, to muszą sponsorować go równo, tylko i wyłącznie. Trener zrugał mistrza świata. Tak odpowiedział kapitan Samorządowe pieniądze także nie są dzielone równo A co z pieniędzmi z samorządów? Samorządy także w równej wysokości powinny wspierać kluby? Oczywiste jest, że są dysproporcje pomiędzy wsparciem z samorządu dla Lublina, Wrocławia i na przykład dla Leszna. - Zgoda. Tu jest większy problem, bo większe miasta dają ułamek procenta, a mniejsze miasta dają procent czy dwa. Budżet Lublina czy Wrocławia, a budżet Grudziądza to inne światy. Jest rada, która może ograniczyć takie historie wybuchów gejzerów pieniędzy. Popatrzmy na USA i ligę NBA. Tam są granice płacowe i trzeba się ich bezwzględnie trzymać. Chodzi o wyrównanie szans, zatem powinien być limit wydatków. Ściśle przestrzegany. Wtedy będzie ważne to, kto ma najlepszych kibiców, najlepsze szkolenie i największy power w tym wszystkim, a nie tylko i wyłącznie pieniądze. Sądzi pan, że sztuczne limity mają rację bytu w sporcie żużlowym? Mieliśmy coś podobnego i interweniował UOKiK, po czym te limity zostały zniesione. Da się to uregulować tak, by nie dało się tego obejść? Zbudowali dream team. Nie muszą odkładać marzeń! Oczekuje stanowiska władz żużla. PZM do dymisji? Pana zdaniem władze polskiego żużla powinny się jakkolwiek ustosunkować do pana listu albo do listu kibiców Motoru Lublin? - Władze powinny powiedzieć wprost, czy rzeczywiście uważają za fair to, że pieniądze wszystkich Polaków są ładowane w jeden klub, a w przyszłości może dwa kluby, czy też nie powinno być inaczej. Tak, że wszyscy dostają równo. Niech Orlen daje pieniądze, ale wszystkim po równo. To będzie sprawiedliwie. Jeśli decydują o pieniądzach fanaberie jakiegoś polityka związanego z Lublinem, to tak być nie może. Jeśli PZM uzna, że to możliwe, to powinien się podać do dymisji. PZM jest nie tylko od tego, by stać na straży porządku organizacyjnego i sportowego, ale powinien strzec zasad fair-play, zasad uczciwości, które w społeczeństwie zawsze powinny wysuwać się na pierwsze miejsce. PZM ma dużo do zrobienia w tym zakresie. Nie może być tak, że w przyszłym roku na wiosnę jakiś klub z 2. ligi otrzyma duże pieniądze i nagle będzie lał wszystkich w rozmaitych zawodach tylko dlatego, że ma właśnie takie pieniądze.