Pisaliśmy już jakiś czas temu, że od lat Pedersen jest w Bydgoszczy niemiłosiernie wygwizdywany. Zapoczątkowało się to w roku 2004, kiedy do Nicki ostro pojechał z miejscowym juniorem, Krystianem Klechą. Od tego czasu nawet po wygranych przez Pedersena turniejach Grand Prix, kibice potrafili gwizdami zagłuszyć hymn Danii. Pedersen nic sobie z tego nie robił i wielokrotnie grał im na nosie, świetnie jeżdżąc niemal w każdych zawodach przy Sportowej. Tor w Bydgoszczy był zawsze jednym z jego ulubionych. W czerwcu ubiegłego roku Pedersen odjechał ostatnie zawody w sezonie 2022. Odniósł kolejną w krótkim czasie kontuzję, która postawiła pod znakiem zapytania nie tylko jego dalszą karierę, ale w ogóle zdrowie. Groziło mu kalectwo, ale Pedersen ani przez chwilę o tym nie myślał. Deklarował powrót na tor, a jedyną niewiadomą był termin. Nicki między wierszami zapowiadał, że może będzie to początek nowego sezonu. I rzeczywiście wygląda na to, że tak będzie. Pedersen pojedzie w Kryterium Asów, które już 26 marca w Bydgoszczy. Nie chcą gwizdać. Pokażą szacunek do mistrza Gdy Abramczyk Polonia Bydgoszcz oficjalnie poinformowała o występie Pedersena w słynnym turnieju, kibice bardzo się ucieszyli. Część z nich właśnie w tamtej chwili podjęła ostateczną decyzję odnośnie do kupna biletu na te zawody. Oczywiście stawka już wcześniej była mocna, bo przecież takie nazwiska jak Bartosz Zmarzlik, Patryk Dudek, Jarosław Hampel czy Dominik Kubera to również magnes na fanów. Pedersen jednak zawsze budzi dodatkowe emocje, a tym razem będą one jeszcze większe, bo każdy chce zobaczyć go na torze po tak długiej przerwie. Fani z Bydgoszczy piszą w mediach społecznościowych, że tym razem nie chcą już gwizdać na Pedersena, bo jednak ostatnimi miesiącami zasłużył na szacunek ze strony wszystkich. Dawne historie zatem pójdą w niepamięć, także z tego powodu, że minie od nich 20 lat. Rzecz jasna na pewne rzeczy Pedersen "pracował" długi czas, ale niezależnie od tego i tak jest wielką legendą tej dyscypliny. A do tego człowiekiem, który żużel kocha tak bardzo, że podjął decyzję o powrocie, mimo zagrożenia kalectwem. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo