Po strasznym wypadku Taia Woffindena środowisko żużlowe zamarło. Brytyjczyk stracił trzy litry krwi i został przetransportowany helikopterem do szpitala. Zawodnik odniósł wiele obrażeń i w najbliższych miesiącach czeka go żmudna rehabilitacja. Woffinden pojawi się na stadionie w Rzeszowie W tym momencie kariera żużlowca schodzi na dalszy plan. Największym sukcesem będzie, jeśli trzykrotny mistrz świata wróci do pełnej sprawności. Przede wszystkim cieszy to, że Woffinden stawia już pierwsze kroki. - Wszystkich zadziwia to, jak ten gość wraca do zdrowia - mówi nam prezes Texom Stali, Michał Drymajło. Jeśli leczenie będzie przebiegało w tak szybkim tempie, 34-latek jeszcze w trakcie rundy zasadniczej może wyjść do kibiców i pojawić się na obiekcie w Rzeszowie. - Jest szansa, że w drugiej części sezonu Tai pojawi się na stadionie. Teraz jest to wykluczone, bo musiałby uciec ze szpitala - wyjaśnia. Stal Rzeszów wystosowała głośny apel Choć Stal zapiera się, że ich celem była po prostu faza play-off, to tajemnicą poliszynela jest, iż w klubie liczono po cichu na awans do PGE Ekstraligi. Woffinden miał być głównym liderem, który wprowadziłby zespół do elity. Skład został przecież zbudowany w oparciu o kilku zawodników, którzy stanowiliby fundament w przypadku przyszłorocznej jazdy klasę wyżej. Teraz jednak powrót mistrza do żużla stanął pod dużym znakiem zapytania. - Mam do wszystkich wielką prośbę, żeby nie wywierać na nim presji. Tai jest 3-krotnym mistrzem świata i ma szalenie wielkie ambicje, ale jeśli wróci do żużla, niech to będzie jego rozsądna decyzja. Niech wydarzy się to w swoim tempie. Najważniejsze jest jego zdrowie - podkreśla Drymajło. Mistrz świata otrzyma około 800 tysięcy złotych Klub z Rzeszowa zachował się fair, ponieważ wypłaci Brytyjczykowi całą kwotę za podpis pod kontraktem, czyli około 800 tysięcy złotych. Działacze nie mają jednak zamiaru na niego naciskać w kontekście dalszego ścigania, choć byłoby to w ich interesie. - Też chciałbym mieć teraz zdrowego Taia i jechać z nim do Bydgoszczy, będąc spokojniejszy o wynik. Takie jest jednak życie i trzeba przyjąć to z pokorą. Walczymy takimi zawodnikami jakich mamy. Ma w nas pełne wsparcie i nie zamierzamy go do niczego namawiać