Ta historia sięga marca 2023 roku. Łesia Curenko wycofała się wówczas z Indian Wells tuż przed meczem III rundy z Aryną Sabalenką. Powód? Oficjalnie donoszono o "powodach osobistych". Jak się później okazało, Ukrainka dostała ataku paniki po słowach, jakie usłyszała od szefa WTA Steve'a Simona. Jego wypowiedź skierowana do Curenko nigdy nie była cytowana w całości. Wiadomo jednak, że dotyczyła napiętej sytuacji w świecie sportu po zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę. Miał stwierdzić otwarcie, że "Rosjanie i Białorusini powinni zostać dopuszczeni do udziału w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Taka decyzja byłaby zgodna z duchem fair-play". Iga Świątek u boku Rosjanki w Stuttgarcie. Ukraińcy oburzeni, padła prośba WTA będzie bronić się w sądzie. Curenko nie daruje incydentu z Indian Wells To wtedy u ukraińskiej tenisistki doszło do gwałtownej reakcji emocjonalnej. Mecz z Sabalenką, wiceliderką światowego rankingu, oddała walkowerem. Białorusinka była wówczas zewsząd krytykowana za brak jednoznacznego potępienia działań wojennych. - Powodem mojej decyzji był atak paniki, którego doznałam - tłumaczyła Curenko. - Miałam problemy z oddychaniem i wpadłam w histerię. To efekt rozmowy z szefem WTA. Byłam zszokowana tym, co od niego usłyszałam. W lutym 2019 roku Curenko zajmowała 23. lokatę w rankingu WTA, najwyższą w karierze. Dzisiaj notowana jest 239. pozycji. Na korcie 35-latka nie była widziana od jesieni ubiegłego roku. Zupełnie niespodziewanie odezwała się w czwartkowy wieczór. Na portalu X zamieściła mocno emocjonalny wpis. Informuje w nim o batalii sądowej z WTA. Jak zaznacza, tą drogą zamierza bronić swoich praw i godności. Oświadczenie Łesi Curenko w sprawie konfliktu z WTA: "Czas powiedzieć prawdę. Od dzieciństwa marzyłam o karierze profesjonalnej tenisistki. Przeszłam niezliczone próby i przeszkody na drodze do spełnienia tego pragnienia. Włożyłam wszystkie siły, całą duszę, całą siebie. Bycie zawodową sportsmenką jest ciężką pracą i myślę, że wszyscy profesjonalni gracze zgodzą się ze mną. To coś, czemu musisz poświęcać sto procent każdego dnia. Nawet w najgorszych koszmarach nie mogłam sobie wyobrazić, że profesjonalny tour, który uważałam za dom, może stać się tak przerażającym i obcym miejscem, w którym szef organizacji świadomie dopuści się wobec mnie aktu nadużycia moralnego, powodując atak paniki i niezdolność do wykonywania mojej pracy. Mówiłam o tym otwarcie i wprost. Próbowałam szukać ochrony i sprawiedliwości w strukturach WTA. Ale w odpowiedzi spotkałam się z obojętnością i niesprawiedliwością, co doprowadziło do przedłużonej zapaści moralnej. Ból, lęk, ataki paniki, upokorzenie, nękanie mojego teamu, żeby mnie uciszyć... a to nie jest pełna lista tego, co musiałam znieść. WTA odmówiło ochrony kobiety, zawodniczki, istoty ludzkiej. Zamiast tego zdecydowano się chronić osobę na stanowisku kierowniczym. Moja ostatnia szansa, żeby obronić siebie samą i stanąć w obronie moich praw, mojej godności, zapobiegać takim czynom przemocy w sporcie, to szukanie sprawiedliwości w sądzie. I to jest ścieżka, którą podążam od końca ubiegłego roku. Modlę się do Boga, żeby nikt więcej nie doświadczył nigdy tego, przez co ja musiałam przejść i żeby każdy poniósł odpowiedzialność za swoje czyny".