"Straciłem odrobinę kontroli. To dało mi duży frajdy, ale było też przerażające" - mówił w rozmowie z Eurosportem Johann Andre Forfang po skoku na 236 metrów w kwalifikacjach do sobotniego konkursu w Obertsdorfie. Widać, że loty na niemieckim mamucie sprawiały mu przyjemność i dodawały dreszczyku emocji. Skandal w Pucharze Świata. Skoczkowie zarzucają sędziom złamanie przepisów Johann Andre Forfang chce skakać jeszcze dalej Forfang świetnie rozpoczął skakanie na mamucich skoczniach w tym sezonie. Wygrane kwalifikacje i dwukrotnie drugie miejsca pokazały, że skoczek jest w formie i może pokazać w tym sezonie jeszcze wiele. Następne zawody odbędą się w Willingen i to właśnie tam, na jednej z największych skoczni na świecie, sportowcy będą rywalizować o kolejne punkty Pucharu Świata i klasyfikacji lotników. Norweg miał się czego bać podczas kwalifikacji do sobotniego konkursu w Oberstdorfie, ale ostatecznie skoczył daleko i wygrał. Zdaje się, że adrenalina uderzyła mu do głowy - bardzo chciałby już przekroczyć granicę narzuconą przez FIS, o czym wspomniał w rozmowie z "Dagbladet". Johann Andre Forfang mówił o skokach na 300 metrów "Już najwyższy czas, aby pozwolono i umożliwiono nam latać dalej. Mam nadzieję, że wkrótce nastąpią zmiany w regulaminie, tak, by powstały skocznie, które pozwolą na loty nawet na odległość dochodzącą do 300 metrów" - mówił Forfang norweskim mediom. Nadchodzi rewolucja w skokach. Giganci już biją na alarm, znamy treść listu do FIS Nawiązał w ten sposób do dokonania Ryoyu Kobayashiego, który pobił nieoficjalny rekord długości skoku. Dokonał tego na Islandii i udało mu się osiągnąć 291 metrów. Jego działanie nie zostało jednak oficjalnie uznane przez FIS, ale coraz częściej mówi się o tym, że powinno się zacząć myśleć o organizacji zawodów, w których można by było osiągać już takie odległości. Forfang nie jest pierwszym, który mówił o tym głośno.