Patrik Indra po kilku latach spędzonych w czeskich klubach w 2022 roku wyjechał z ojczyzny i na dwa sezony związał się z francuskim Chaumont VB 52. Przed początkiem sezonu 2024/2025 podpisał z kolei kontrakt z Exact Systems Hermapol Częstochowa, po raz pierwszy w karierze wiążąc się z klubem PlusLigi. 26-letni atakujący, który nie był znany szerzej polskiej publiczności, z miejsca stał się pewnym punktem nowej drużyny. Indra wystąpił we wszystkich dotychczasowych 11 meczach częstochowskiego zespołu, zdobywając w nich aż 234 punkty. Ten imponujący dorobek sprawił, że przed 12. kolejką PlusLigi jest liderem rankingu najlepiej punktujących zawodników rozgrywek. Co więcej, przewodzi też w zestawieniu najlepszych punktujących oraz ma na swoim koncie najwięcej, aż pięć, statuetek dla MVP spotkania. A to sprawia, że obecnie jest najlepszym zawodnikiem PlusLigi. Czeski atakujący nie tylko śrubuje swoje wyniki indywidualne, ale jest też siłą napędową drużyny, która jest jednym z objawień początku sezonu. Norwid wygrał do tej pory 8 z 11 spotkań, ogrywając po drodze takie marki jak Jastrzębski Węgiel, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Asseco Resovia Rzeszów, PGE Projekt Warszawa oraz Bogdanka LUK Lublin. Prestiżowy tytuł dla polskiego siatkarza. PZPS ogłasza, to on był najlepszy PlusLiga. Patrik Indra podjął decyzję ws. przyszłości Nic więc dziwnego, że włodarze Norwida postanowili się zabezpieczyć i uprzedzić ewentualne zakusy topowych klubów, które chciałyby rozpocząć negocjacje z Indrą. W Częstochowie postanowiono przedłużyć kontrakt z 26-latkiem na kolejne dwa sezony. "Ogromnie cieszymy się, że udało nam się zatrzymać zawodnika, który jest nie tylko jednym z liderów Norwida, ale również całej PlusLigi. Naszym celem jest stworzenie drużyny, która będzie w stanie walczyć z najlepszymi. Dziś zrobiliśmy ku temu pierwszy krok" - ogłosił Łukasz Żygadło, dyrektor Norwida Częstochowa. Sam zawodnik nie ukrywał swoich motywacji - zostanie w Norwidzie do 2027 roku, ponieważ widzi, że ten klub może osiągnąć wiele w PlusLidze. Bułgarzy na kolanach, as kadry Nikoli Grbicia ich nie oszczędził. I nagle wypalił