Dla polskiego kibica ten mecz zapowiadał się wyjątkowo atrakcyjnie. Naprzecie siebie stanęli bowiem dwaj kadrowicze Fernando Santosa - Nicola Zalewski i Sebastian Szymański. Obaj znaleźli się w wyjściowych jedenastkach. Przed tygodniem w lepszym nastroju był Szymański. W pierwszym starciu Feyenoord okazał się bowiem skuteczniejszy, zwyciężając 1-0. Skromne rozmiary wygranej oznaczały, że kwestia awansu do półfinału pozostaje przed rewanżem otwarta. Hitowe doniesienia na temat Bońka. Jest ekspresowa reakcja Bukmacherzy większe szanse na sukces przyznawali Romie. Do przerwy bramki jednak nie padły, co oznaczało, że bliżej promocji do dalszej fazy rywalizacji pozostaje ekipa z Holandii. Po zmianie stron gospodarze potrzebowali na otwarcie wyniku kwadransa. Do siatki nie trafił jednak żaden z graczy formacji ofensywnych. Na liście strzelców znalazł się Leonardo Spinazzola, ustawiony jak zwykle na pozycji wahadłowego. Roma - Feyenoord. Sebastian Szymański z asystą przy golu na 1-1 Roma kontrolowała przebieg meczu i wyglądało na to, że jeśli nie zada drugiego ciosu, to spokojnie doczeka do dogrywki. Kalkulacje okazały się jednak nad wyraz kosztowne. W 81. minucie spotkania wyrównującego gola zdobył Igor Paixao, a asystę w bramkowej akcji zaliczył Szymański (zszedł po 90 minutach). Wydawało się, że to trafienie na wagę awansu do grona czterech najlepszych drużyn Ligi Europy. Ekipa z Rotterdamu mogła w ten sposób zrewanżować się podopiecznym Jose Mourinho za porażkę 0-1 z ubiegłorocznego finału Ligi Konferencji. Nic takiego jednak się nie stało. Jose Mourinho zakpił z holenderskiego dziennikarza. Padły zaskakujące słowa Tuż przed końcem podstawowego czasu gry padła druga bramka dla Romy. W polu karnym gości najprzytomniej zachował się Paulo Dybala - wprowadzony kwadrans wcześniej w miejsce Zalewskiego - i kąśliwym uderzeniem doprowadził do dogrywki. W niej decydujące słowo należało do rzymskiej eskadry. Po akcji rezerwowych ze 101. minuty - idealne dogranie Tammy'ego Abrahama wykończył Stephan El Shaarawy - zrobiło się 3-1. A siedem minut później końcowy rezultat meczu ustalił kapitan Lorenzo Pellegrini. Feyenoord kończył mecz w dziesiątkę. Tuż przed końcowym gwizdkiem czerwoną kartką ukarany został Santiago Gimenez. Dodatkowe i osobiste powody do satysfakcji miał stojący w bramce gospodarzy Rui Patricio, który zrównał się z Aleksandarem Dragoviciem w liczbie meczów w Lidze Europy. Ma ich na koncie 66 i obecnie jest pod tym względem współrekordzistą rozgrywek. W półfinale LE rzymianie zmierzą się z Bayerem Leverkusen, który w rewanżu rozgromił belgijski Union Saint-Gilloise 4-1 (pierwszy mecz 1-1). Raport z tego spotkania znajdziesz TUTAJ.