W pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Europy z Rangers FC u siebie Fenerbahce narobiło sobie mnóstwo problemów. Podopieczni Jose Mourinho przegrali 1:3, więc ich szanse na awans przed rewanżem były postrzegane jako bardzo niskie. Do odrobienia były dwa gole. Niemal przez całą pierwszą połowę straty tej nie udało się zniwelować. Dopiero w 45. minucie Sebastian Szymański wziął sprawy w swoje ręce i zdobył bramkę. A było to trafienie wyjątkowej urody. Mistrzowie Polski pobici w Brugii. Losy awansu ważyły się do ostatnich sekund Cudowny gol Szymańskiego. Zidane by się nie powstydził Reprezentant Polski był adresatem dośrodkowania z lewego skrzydła. Piłka była zagrana na tyle dobrze, że Sebastian Szymański postanowił instynktownie w ogóle jej nie przyjmować. Była to znakomita decyzja. Polak strzałem z powietrza à la Zinedine Zidane za swoich najlepszych lat pokonał bramkarza Rangers FC. Dzięki temu golowi strata Fenerbahce w dwumeczu zmalała do jednego trafienia. Sebastian Szymański nie powiedział jednak ostatniego słowa. W 73. minucie meczu reprezentant Polski jeszcze raz trafił do siatki, kompletując dublet i doprowadzając do remisu w całym dwumeczu. Tym razem trafił on po znakomitej akcji indywidualnej Merta Muldura, który przedryblował rywala i posłał znakomite podanie w pole karne wprost do Polaka. Wynik 0:2 oznaczał dogrywkę. Polak zszedł z boiska w 106. minucie. Ostatecznie o awansie rozstrzygnęła seria rzutów karnych. Zespół Mourinho i Szymańskiego nie wykorzystał aż trzech z pięciu "jedenastek", przez co przegrał 2:3 i odpadł. Rangersi zagrają w ćwierćfinale z Athletikiem.