Rumunii od pierwszego gwizdka ruszyli na Holendrów z werwą i animuszem, nie bojąc się wysoko zaatakować rywala. Po jednym ze skoków pressingowych Denis Dragus był o krok, by tuż przed bramką przeciąć podanie zagrywane przez golkipera drużyny "Oranje". Potem czekała nas chwila przerwy. Ianis Hagi potrzebował bowiem pomocy sztabu medycznego, który opatrywał ranę na jego głowie. W 11. minucie ożywiły się sektory zajmowane przez Holendrów. Wszystko za sprawą Xaviego Simonsa. 21-latek uruchomił prostopadłym podaniem Memphisa Depay'a a ten oddał strzał z pola karnego. Górą był jednak Florin Nita, a w dodatku sędzia odgwizdał spalonego. Po chwili swoją sytuację po drugiej stronie boiska miał Denis Dragus, ale pogubił się w polu karnym. W "szesnastkę" nie zamierzał za to wbiegać Dennis Man i potężnie kropnął z dystansu, myląc się tylko nieznacznie. Burza wokół Cristiano Ronaldo. Portugalczyk ma problem. Padły znamienne słowa Euro 2024: Rumunia - Holandia. Cody Gakpo otworzył wynik spotkania Z czasem Holendrzy zaczęli zyskiwać przewagę, aż w końcu w 20. minucie przełamali barierę rumuńskiej obrony. Xavi Simons zagrał piłkę na lewą flankę, tam dopadł do niej Cody Gakpo, zbiegł do środka i strzałem przy bliższym słupku pokonał bramkarza. Jak wyliczono, futbolówka po jego uderzeniu osiągnęła prędkość 121 km/h. Szok w sprawie Cristiano Ronaldo. Portugalczyk nie wytrzymał. A potem takie wieści W kolejnym fragmencie meczu reprezentacja "Oranje" urządziła sobie prawdziwy "trening" stałych fragmentów gry, raz po raz wykonując rzuty wolne lub rożne. Po jednym z nich Memhpis Depay świetnie odnalazł w polu karnym Stefana de Vrija, który chybił naprawdę minimalnie, trafiając tylko w boczną siatkę. Napór piłkarzy Ronalda Koemana rósł z ataku na atak. W 31. minucie Denzel Dumfries aż złapał się za głowę, nie wierząc, że Memhpis Depay nie cieszy się z gola po jego dograniu. Snajpera Altetico Madryt dosłownie w ostatniej chwili uprzedził Radu Dragusin. Już w pierwszej połowie trener rumuńskiej kadry musiał dokonać pierwszej wymuszonej zmiany. Z powodu urazu głowy plac gry opuścił Vasile Mogos, a zastąpił go piłkarz Rakowa Częstochowa - Bogdan Racovitan. Tuż przed przerwą Holandia powinna podwyższyć prowadzenie. Denzel Dumfries wygrał przepychankę z obrońcą przy linii bocznej i podał do Xaviego Simonsa, który wdał się w drybling i oddał strzał. Na swoje nieszczęście, zamiast celebrować trafienie, tylko położył się bezsilny na murawie. Sensacyjny początek, potem zwrot akcji. Trener nie wytrzymał i grzmi o skandalu na Euro Cody Gakpo cieszył się z dubletu, ale do akcji wkroczył VAR Na początku drugiej części spotkania Rumunia zdołała choć na kilka minut oddalić grę od własnej połowy, notując nieco lepszy okres. W końcu jednak Holendrzy ruszyli do przodu. Już jeden z ich pierwszych ataków mógł zakończyć się trafieniem Memphisa Depay'a. Zmierzającą do bramki piłkę zatrzymał jednak jeden z obrońców. Po chwili rywali postraszył Tijjani Reijnders, lecz jego strzał był zbyt lekki i niecelny. Jako niecelne zostało zaliczone przez statystyków także uderzenie głową Virgila van Dijka, po którym obił piłką słupek. Florina Nitę w końcu zmusił do interwencji Cody Gakpo, który pokusił się o próbę ze znacznej odległości. Wtedy się nie udało, ale na skompletowanie dubletu - jak się pierwotnie wydawało - musiał czekać tylko chwilę dłużej. Po rzucie rożnym piłka wybita pierwotnie z pola karnego trafiła pod jego nogi, co skrzętnie wykorzystał. Sędzia jednak po analizie VAR nie uznał trafienia, odgwizdując spalonego. Holendrzy wciąż nie mogli więc odetchnąć z ulgą, ciesząc się z dwubramkowego prowadzenia. Nie zmienił tego także Memphis Depay, niecelnie uderzając z rzutu wolnego. Później próbował jeszcze wprowadzony z ławki Joey Veerman, próbował Cody Gakpo, bliski szczęścia był także nastrzelony przez rywala Xavi Simons. Ale wynik pozostawał niezmienny. Holendrzy ponownie trafili do siatki rywala dopiero w 83. minucie. Strzelec pierwszego gola pokazał wówczas, co oznacza walka do piłki do samego końca, dzięki zdołał zanotować asystę przy bramce Donyella Malena. To nie był jednak koniec emocji, bo w doliczonym czasie gry piłkarz Borussii Dortmund zanotował kolejne trafienie. Zawodnicy "Oranje" wygrali 3:0 i mogli spokojnie czekać na spotkanie Austrii z Turcją, które wyłoni ich ćwierćfinałowego rywala. Z Monachium - Tomasz Brożek