Selekcjoner podsumował dziewięć miesięcy pracy w tej roli. - Było mi trochę łatwiej, bo najpierw prowadziłem kadrę młodzieżową. Prosto z klubu wejść do reprezentacji jest dużo trudniej - przyznał. I zauważył, że pierwsze spotkanie - z Wyspami Owczymi - rozegrał po zaledwie trzech dniach pracy z kadrą. Zaczął od wygranej, ale potem był remis z Mołdawią i szanse na bezpośredni awans bardzo zmalały, a po remisie z Czechami było jasne, że trzeba wygrać baraże. - Zastanawialiśmy się, na jakie ustawienie postawić. Uznaliśmy, że trzech obrońców, bo mamy za mało zawodników na pozycji skrzydłowych - tłumaczył Probierz. Selekcjoner podkreślał, że ważną rolą było zbudowanie odpowiedniego sztabu szkoleniowego, w którym będą doświadczone osoby. - To najważniejsze dla trenera. Wszyscy mieli doświadczenie z dużych turniejów. To nie są przypadkowi ludzie. Wiedzieli, jak wyglądały przygotowania do wcześniejszych imprez. Cennych rad udzielili poprzedni selekcjonerzy - dodał Probierz. - To był piąty awans z rzędu na Euro czy mistrzostwa świata. Trener reprezentacji uważa, że w awansie na Euro i przygotowaniu do tego turnieju rolę odegrało to, że trenowano na stadionie PGE Narodowym. Problemem było to, że według trenera część kadrowiczów przyjechała z klubów z kontuzjami. Szkoleniowiec wyliczył ośmiu zawodników, którzy zmagali się z urazami jeszcze przed Euro. - Nie musieliśmy podróżować. Wszystko mieliśmy na miejscu. Może niezbyt optymalne były terminy meczów towarzyskich z Ukrainą i Turcją, ale były ustalone wcześniej i nie mieliśmy na to wpływu - twierdzi szkoleniowiec. I zapewniał, że nie zamierza zejść z obranej ścieżki. - Chcemy pokazywać ofensywną piłkę i agresywną grę. Tak przygotowywaliśmy zawodników. 1-3-5-2 to był nasz pomysł, bo większość zawodników grała na tych pozycjach w klubie regularnie. Czasem modyfikowaliśmy ustawienie na 1-3-4-3 i 1-4-4-2 - analizował Probierz. - Mamy trzon kadry. Tych ośmiu zawodników występowało w niej w większości spotkań. Patrzymy, kto gra regularnie w klubach i w ten sposób szukamy piłkarzy na brakujące pozycję - dodał. Michał Probierz: Trzon kadry jest Tymi zawodnikami byli: Szczęsny, Kiwior, Bednarek, Zalewski, Zieliński, Slisz, Frankowski i Lewandowski. Według szkoleniowca brakuje jednego stopera, środkowego pomocnika i drugiego napastnika. Szkoleniowiec podawał też liczby. Monitorowanych było 114 piłkarzy, z których wybrano szeroką kadrę na Euro (51), a potem docelowy skład na mistrzostwa Europy. - W ciągu dziewięciu miesięcy powołałem 41 zawodników, z których zagrało 39. Zadebiutowało dziewięciu zawodników, w tym trzech z ekstraklasy - wyliczał szkoleniowiec. Trener reprezentacji Polski stwierdził, że było pięć aspektów, na które zwracali szczególną uwagę w przygotowaniach do Euro 2024. Nie wszystko bowiem podczas zgrupowania kadry da się poprawić. - Wysoki pressing stosowaliśmy w każdym meczu. W ataku pozycyjnym namawialiśmy, by zawodnicy podejmowali ryzyko. Zdawaliśmy sobie też sprawę, jak ważny jest ruch bez piłki i atakowanie przestrzeni. Uczulaliśmy na to zawodników - zapewniał Probierz. - Do tego uderzenia z dystansu. Piłki na Euro były bardzo szybkie i wiedzieliśmy, że to może zrobić różnice. Wreszcie stałe fragmenty. Pracowaliśmy nad nimi i momentami udawało się z tego skorzystać. Szkoleniowiec zapewnił, że zespół był bardzo dobrze przygotowany i pokazywał dane. Jedynie z Austrią Polacy przebiegli mniejszy dystans od przeciwnika, ale zaledwie o kilometr. - Niestety już przed tym spotkaniem mieliśmy problemy i musieliśmy zrobić zmiany w kadrze. Nie udało nam się odwrócić losów tego meczu, ale na pewno to było ważne doświadczenie - dodał trener Probierz.